Obiecane duże zwierzę, że tak powiem chciałabym
dziś zaprezentować, bo kredens z lat pięćdziesiątych, na który sporo czasu nam się zeszło i oczywiście nie
ozdóbki ten czas zajęły, ale sprawy techniczne, czyli, wymiana zawiasów,
szybek, gałek, dorabianie deszczułek boazeryjnych a przede wszystkim
szlifowanie a wszystko między wycinaniem drzew, koszeniem trawy, siewem i
zbiorem plonów roślin nie do końca zidentyfikowanych oraz wykuwaniem dziur
miedzy pokojami, po których nie wiedzieć, czemu zostaje tyle gruzu, co po
tunelu La Manche,
ale jak się panią motywację poszczuje panią powszechną mobilizacją to tylko rok
i już kredens skończony.
Chyba nie będzie dziwne jak powiem, że gro tej czarniejszej od smoły roboty wykonał małżonek pracując czasami bohatersko przy temperaturze minusowej, sposób ozdobienia to plątanina naszych wspólnych wizji i pomysłów a kolor, który mu wybrałam jest już odpowiednio ciepły i będzie kolorem wiodącym w ruderce no i postarzyłam odrobinkę. Cóż za dziwna idea odnawiać kredens przez rok żeby znowu wyglądał jak stary. Szołmastgołon.
Nowe stemple zakupiłam, które uwielbiam, więc należy się
spodziewać stemplowania przedmiotu każdego w zasięgu wzroku.
Nie jest to nasz kredens, ale pamiętam dzień, kiedy wyrzucony został taki sam z naszego domu, co nawet kilkuletniemu dziecku, jakim wtedy byłam przyniosło ulgę taki to był obciach go mieć a w zamian dostarczono nam gładziutkie, błyszczące, nowoczesne meble z płyty paździerzowej.
Jest to na razie
największa rzecz,
jaką wyremontowaliśmy, choć dwie trzydrzwiowe szafy cierpliwie czekają i
była
propozycja na wyremontowanie drugiego takiego samego, ale trzeba by
robotę
rzucić no i ruderkę rozciągnąć. Zdjęcia zrobione są oczywiście w
jednej z izb ruderki, więc na ścianach w bardzo widoczny sposób zalega
warstewka czarnego i mocno już nieświeżego oddechu czasu.
A to jak widać stare oblicze kredensu. Kolega pomagający nam przy wyrzucaniu pierwsze co chciał wyrzucić to właśnie ten kredens.
Ponieważ bardzo lubię motywy z
tymi widokami, którymi ozdobiłam już kilka mebli i prezentowałam je na starym
blogu, ale na tym błąkają się nieco bezpańsko, więc wrzucam je przy dzisiejszej okazji dla przypomnienia i uporządkowania, czyli krzesła, stolik i pawlacz.
Ostatnio na palnie B zakończyła pracę pierwsza tura fachowców dostarczając nam całą gamę głębokich przeżyć wewnętrznych z tym związanych, ale dając jednocześnie poczucie posuwania się do przodu, bo przecież do tyłu też można. W najbliższych tygodniach nastąpi ofensywa kolejnych ekip, których działania spowodują jeszcze większą demolkę oraz głębszy drenaż naszych portfeli, ale po tym będziemy już mogli wziąć się za bary z ruderką sam na sam.
Na koniec krótka obserwacja zachowań psa z wysokim
poziomem neurotyzmu na średnio obcym terenie, czyli podczas działań właścicieli
psa prowadzących do realizacji planu B:
objawy negatywne:
- podkurczony nieustająco ogon,
- wywalony nieustająco jęzor,
- stosunek do łona przyrody –
obojętny,
- potrzeby poznawcze – zerowe,
- przydatność psa do celów
ochronnych w ostateczności sygnalizacyjnych – zerowa,
- wysoka upierdliwość psa objawiająca
się niedopuszczeniem do oddalenia się psa od nóg właściciela do 2 m również podczas targania
szafy trzydrzwiowej przez właścicieli psa wiążąca się z całym spectrum zagrożeń: od utraty
szafy przez utratę psa do utraty właścicieli psa.
Objawy pozytywne:
- brak skłonności do obżarstwa,
- brak kolejnego objawu
pozytywnego.
Około 18-stej nastąpił całkowity zanik
zachowań ruchowych psa ze względu na wysoki poziom zmęczenia fizycznego i związany
z tym zanik upierdliwości psa
z wysokim poziomem neurotyzmu na średnio obcym terenie, ale zostało to spełnione pod pewnym warunkiem: właściciel psa również zamarł w bezruchu żeby pstryknąć fotkę.
Ze wszystkich zwierząt jeden człowiek umie się śmiać, choć on właśnie ma najmniej powodów.
Ernest Hemingway