piątek, 23 grudnia 2011

Zgrzebny czas




To będą kolejne święta, w które nie nauczyłam się dekupażować bombek i żadnego innego świątecznego akcentu też nie było i już nie będzie a szkoda, bo to dobry moment na poużywanie najbardziej kolorowych z kolorów, ale nie było czasu i  tylko mam nadzieję, że nie zaśniemy przy wigilijnym stole ze zmęczenia po  próbie odgruzowania ruderki na tych kilka świątecznych dni, bo potem wszystko i tak wróci do stanu sprzed. Nasze wigilijne menu będzie zawierać potrawy:  cozdążętobędzieaconietonie jednak myślę sobie, że będą  to święta, których nigdy nie zapomnimy  i życzę wszystkim, którzy zaglądają na mojego bloga żeby dla Was były też niezapomniane, choć niekoniecznie spędzone w śpiworach na deskach podłogowych i jeszcze spokojne i mądre cokolwiek to dla kogokolwiek znaczy.

czwartek, 15 grudnia 2011

Relacja z frontu robót

Do tytułu dzisiejszego posta użyłam kawałka komentarza jednej z  moich blogowych koleżanek i mam nadzieję, że nie będę posądzona o kradzież praw autorskich, ponieważ bardzo mi pasował. A na początek mam prawdziwy a nieudawany stary klamot, bo ponad czterdziestoletnią walizkę znalezioną na strychu ruderki i mam nadzieję upchnąć w niej wszystkie serwetki.



Zmontowałam też taką małą tabliczkę, którą umieszczę gdzieś w widocznym miejscu w wejściu do domu żeby nam przypominała, że nadeszła chwila żeby tu i teraz tzw. świat zewnętrzny zostawić w już tyle.


A poniżej wisienka na torcie albo kwiatek do kożucha jeszcze nie wiem, bo wygrzebaliśmy ze strychu piękny, stary magiel, choć w pierwszej chwili zastanawiałam się, co to za ustrojstwo.



Prawie na wszystkich rękodzielniczych blogach święta a u mnie nic, ponieważ od siedmiu miesięcy w każdy weekend i kilka dni w tygodniu po robocie tyramy przy remoncie ruderki, bo poza dachem i hydrauliką wszystko robimy sami oczywiście pod wodzą małżonka, który jest niewątpliwym bohaterem w naszym domu jednak trudno przeskoczyć pewne trudności np. dostarczono nam trzy czwarte prysznica (być może cały mógłby wyglądać z naszej strony na zachłanność), wszelkie mazidła nie chcą schnąć, bo potrzebują ciepła by się razem związać w pary, trójkąty lub więcej  a my  wciąż  czekamy na pozwolenie zainstalowania ogrzewania gazowego, które otrzymuje się w tym kraju coś od ośmiu do piętnastu miesięcy i zanim się ten fakt ukonstytuuje możliwe, że przyjdzie nam przetrwać całą zimę w temperaturze od 2 do12 stopni. Dlatego też temat świąt to zupełna abstrakcja zarówno na blogu jak i  w naszych wyziębionych sercach.sercach














Gdy zapytano Russela, czy mógłby napisać historię ludzkiej głupoty, ten odpowiedział: 
- Oczywiście, że mógłbym. Ale ta historia zanadto pokrywałaby się z historią powszechną.  



wtorek, 6 grudnia 2011

Wyniki candy Mikołajkowego


Przepraszam, że o tak tak późnej porze zamieszczam tego posta a z nim wyniki, ale maszyna losująca  zawieruszyła  się przy ciężkiej pracy i późno dotarła do  domu a na dodatek podejrzewam, że w taki dzień przepchnięcie  posta i tak będzie trwało  wieki. Jak już wspominałam nietypowe załączniki zostały rozdane a nawet podejrzewam, że się  zaaklimatyzowały i została do rozlosowania sama materia  nieożywiona, czyli stadko serwetek i podkładki do kawy. Roman dziś wyjątkowo nie asystuje, ponieważ zorganizował sobie (czytaj: stłukł i wydoił) pół butelki neospazminy i posypia gdzieś po kątach, ale wreszcie maszyna losująca została  uruchomiona



i wylosowała przy pomocy spracowanej przy remoncie ruderki mężowskiej dłoni:



Polcię. Gratuluję Droga Polciu i proszę o podanie adresu na maila: wieczorki13@wp.pl

A jak może zauważyliście jednym z elementów technicznych maszyny losującej jest taca, która jest moim ostatnim zdekuażowanym wytworem a jednocześnie zajawką kompletu, który zamierzam zrobić w ściśle nieokreślonej, ale niezbyt odległej przyszłości, ponieważ zafascynowały mnie te starożytne obrazki, jednak chyba krócej by było wymienić, co mnie nie fascynuje.




A na pocieszenie dla tych, które nie wygrały - ja też jak zwykle nic nie wygrałam, ale biorąc pod uwagę moją wybitną na tym polu aktywność  o czym świadczą prehistoryczne bannerki na pasku bocznym, bo rekordzista wisi tam od sierpnia (wiem, wiem zapraszałyście mnie, łącznie z Polcią,  ale wszystko przez ten wredny  brak czasu)  zatańczy potrząsając dźwięcznie męskimi wdziękami oczywiście Mikołaj.