Ponieważ sądzę, że po ostatnim moim
poście można by wygenerować hasło - kobiety do szpachli albo - kobiety do papieru ściernego na dokładkę kobiety
permanentnie nafaszerowanej medykamentami to, aby dłużej nie podtrzymywać
wizerunku zniewolonej przez pasję z
ociekającym make-upem, dłutem w dłoni oraz wzrokiem omamionym przez suplementy
starałam się stanąć na wyżynach swojej kobiecości i dziś nie będzie o
szlifowaniu, przecieraniu, postarzaniu ani o żadnych innych fajerwerkach podczas uprawiania decoupage. Będą róże,
aniołki, koronki, kropeczki, ptaszki, krateczki, ażury a nawet motylki. Wszak zawsze
warto przetrzepać horyzonty.

Lepienie serwetkami boków okrągłego
pudełka w skali od jednego do dziesięciu opanowałam na dwa i to w porywach,
dlatego narzuciłam na boki tego z kropkami sporo ozdóbek żeby przykryć szpetne nierówności, ale, mimo, że pudełka nie są doskonałe zresztą jak my wszyscy to jestem
z nich zadowolona.
Na wiekach obu pudeł umieściłam
piękne, ażurowe elementy, które kupiłam w dziale do scrapbookingu, a które z powodzeniem
mogą znaleźć zastosowanie również w innych technikach.
Przyznam, że na ich widok kokardy rozwiązały mi się samoczynnie a wena lotem błyskawicy oplotła zwoje pomysłami tylko skorelowanie ich z płaszczyzną trwało długo z racji grubości.
Mieszkam w miejscowości, gdzie nie ma żadnego porządnego sklepu nie wspominając o centrum albo inaczej centrum jest tam gdzie chce się żeby było i o takich musztardach można tylko pomarzyć, więc jeśli już gdzieś je przyuważę to kupuję kilka sztuk i przy takim parciu na szkło a pośrednio na musztardę o zniszczenie żołądka nietrudno.
Mały notes na nietypowe myśli, które dopadają mnie czasami gdzieś w biegu i nie wiem, co z nimi począć, więc może dzięki niemu uda mi się je jakoś je okiełznać. Na wstępie myślałam o bogatszej dekoracji o kwiatkach, guzikach itp., ale doszłam do wniosku, że nawet, jeśli tak będzie leżał i zdobił, to z pewnością zdarzy mu się nie raz być przytłoczonym przedmiotami rzuconymi nań w transie codzienności, więc zbyt wypukłe elementy mogłyby ulec spłaszczeniu, bo codzienność jak wiemy swoją wagę ma, choć doskonale wiemy, że największą wagę ma ta codzienność, która nic nie waży.
Obiecałam sobie, że będę się mniej chwalić, bo nieładnie, ale niestety nie chcę, ale muszę, ponieważ chcę przy okazji pochwalić innych. Otóż moja doniczka dostała wyróżnienie w Szufladzie a w ramach nagrody dotarła do mnie niespodzianka od Doroty i zostałam zasypana różnymi pięknymi rzeczami. Powyżej przeuroczy, słoneczny komplet podkładek a poniżej piękna zawieszka z domkiem dla ptaków wraz z ptaszkami jednak docelowo muszę znaleźć jej inne miejsce żeby Maryśka była dla tej ptasiej rodzinki za krótka i jej nie sięgnęła. Jako totalna noga w dziedzinie szycia nawet nie chcę sobie wyobrażać ile to wszystko kosztowało pracy. Dziękuję Ci Dorotko serdecznie za tyle radości.
Czy to nie grzech nie biegać w takich miejscach? Kiedy nie biegałam zaglądałam tu raz na kilka tygodni, mimo, że ten
lasek mam tuż za rogiem. Teraz bywam kilka razy w tygodniu bez względu na pogodę zresztą po deszczu pachnie najpiękniej.
Aleja szyszek.
Nauczycielka w liceum narysowała kredą na tablicy punkt i zapytała:- Co widzicie? Za padła głucha cisza, bo uczniowie zgłupieli, nie wiedzieli, jak odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Wreszcie prymus podniósł rękę i odpowiedział:
- Widzę punkt narysowany kredą na tablicy.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, ponieważ wreszcie
znalazł się odważny, który nazwał to, co wszyscy chcieli tak właśnie
nazwać, ale wstydzili się mówić coś tak dla wszystkich oczywistego.
Nauczycielka odparła:
- Wczoraj to samo pytanie zadałam przedszkolakom.
Czy wiecie, co odpowiedzieli? Że to koniec papierosa, słup
telegraficzny widziany z góry, łepek szpilki, kropla wody, jeden pieg,
ziarnko pieprzu, ziemia widziana z dalekiego kosmosu...
(Roger von Oech fragment książki pt. "Kreatywność. Możesz
być bardziej twórczy!")