Udało mi się wykończyć drugą walizkę, mimo, że w naszej ruderce nastała epoka
lodowcowa i każdą wolną chwilę spędzaliśmy na walce z mrozem poniżej trzech polarów nie schodząc chuchając i dmuchając na zamarznięte krany, prysznice i pozostałe urządzenia sanitarne, ale przy takich mrozach ta niedoskonała logistyka zawiodła i przegraliśmy wojnę, a małżonek który będąc facetem, który jeńców nie bierze spał tam przy temperaturze dwóch stopni w nocy a po całodziennym paleniu w kozie bywało nawet sześć w porywach, ale do rzeczy. Ponieważ walizki występować będą razem ozdobiłam je niby różnie, ale jednak podobnie.
Obie oklejone zostały wydrukami pochodzącymi ze strony Graphic fairy, ale nie zdejmowałam skalpa w postaci transferu, bo szkoda mi było preparatu na tak stare rzeczy, popacikałam patyną boki i metalowe elementy, które w rezultacie wyglądają na zardzewiałe zresztą gołym okiem widać, że ich mechanizmy są mocno niedoskonałe, ale przecież nikt nie jest.
Poniżej zbiór posiadanych przez nas na razie walizek: dwie ze strychu jedna ze śmietnika. Grunt to umieć się ustawić.
Dla przypomnienia jak wyglądały kiedyś.
Wyszperałam też inne pomysły na wykorzystanie starych walizek.
1. Opublikować u siebie na blogu
logo taga.
2. Napisać kto go otagował.
3. Zaprosić co najmniej 5 innych
blogów.
4. Wymienić i opisać kilka swoich
ulubionych seriali.
Jednak nie będzie zgodnie z zasadami, ponieważ nie znam się na obecnie panujących serialach, więc sięgnę do przeszłości i wyłuszczę coś z
pamięci póki jeszcze się da.
Serial mojego dzieciństwa to Czterej pancerni i pies i pewnie kilkadziesiąt procent czterdziestolatków i wzwyż też go
wymieni a powodem była przewrotna, bo podwójna miłość oczywiście do Szarika, ale i do Janka Kosa jego blond grzywki oraz inteligencji techniczno-interpersonalnej. Przeszło mi ze trzydzieści lat temu, jednak małżonek pastwi się nade mną dalej i wpatrując się w wylniałe kopie przepowiada, co nastąpi po kolejnej scenie, ale jeszcze gorzej jest, kiedy zaczyna śpiewać razem z Grigorijem Saakaszwili.
Stawka większa niż życie fascynowała i fascynuje do dziś jednak w poruczniku Klosie się nie kochałam, bo był za mało spontaniczny jak na mój gust, ale chyba trudno by było napisać scenariusz dla romantycznej postaci, która sieje takie spustoszenie w szeregach abwery.
Stawka większa niż życie fascynowała i fascynuje do dziś jednak w poruczniku Klosie się nie kochałam, bo był za mało spontaniczny jak na mój gust, ale chyba trudno by było napisać scenariusz dla romantycznej postaci, która sieje takie spustoszenie w szeregach abwery.
Jeszcze w zeszłym roku chciałam napisać
obraźliwego maila do TV, kiedy
ostatni odcinek Wakacji z duchami przenieśli o pół godziny wcześniej.
W czasach kształtowania się niektórych związków chemicznych lubiłam dobranockę Bajki z mchu i paproci (wszak to też serial) a zwłaszcza
muzykę, przy której miałam ciary na plecach tylko wtedy nie umiałam tego
nazwać, która zawsze trwała za krótko a jak wiadomo niespełnione
pragnienia
dzieciństwa mogą mieć wpływ na całe życie. Pamiętam, że bajki
miały dwóch stabilnych emocjonalnie bohaterów zwłaszcza w porównaniu ze
współczesnymi rozpędzonymi i sprytnymi jak MacGyver postaciami z
kreskówek Żwirek i Muchomorek nawet w tarapatach byli zrównoważeni i
apatyczni podobnie jak muzyka.
Ostatni
serial fabularny, przy którym zasiadaliśmy w stadzie to były Miodowe lata a potem
zaangażowaliśmy się w zupełnie inną branżę i tkwimy w niej po uszy, czyli Boskie wnętrza,
Budujące
małżeństwo, Ucieczka
na wieś, Dach nad gwiazdam i
kultowe Wielkie
projekty. To historie
ludzi, którzy postanowili zbudować lub wyremontować własne domy i po wnikliwej analizie kilkudziesięciu odcinków doszliśmy do wniosku, że do szczęśliwego zakończenia budowy lub remontu domu niezbędne są pieniądze, ale równolegle motywacja, jak zawsze rozsądek i praca własna.
Na koniec muzyka nie z serialu, ale z pierwszego i jednego z niewielu i dobrze polskich westernów - Prawo pięści w wykonaniu Edmunda Fettinga, czyli tego, który śpiewa Deszcze niespokojne. Magiczna piosenka, przy, której zwalnia świat.
Do dalszej zabawy proponuję: Ewkiki, Inkwizycję, Mamon, Czarnego kota oraz Kamarek pod warunkiem, że jeszcze na ten temat się nie wypowiadały i nie zobowiązująco, bo nie o to chodzi.
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.Mark Twain