Taka odkrywcza myśl mnie naszła, bo nie postąpiłam ani zbyt mądrze, ani zbyt roztropnie takie zupełne przeciwieństwo Klosa a i powabność pewnie już szwankuje zresztą, kto by mu dorównał to przecież bezusterkowy samiec alfa. Zamiast dłubać swoje zobowiązałam się do podniesienia poziomu wykonywanych prac a teraz głowa pod topór, bo znacznie trudniej z wykonaniem takiego zobowiązania. I nie ma tu znaczenia ilość włożonego czasu a właśnie to wydawało mi się kluczem do sukcesu, bo często coś na łapu capu czynię. Jakoś nie cierpię z tego powodu, ale już wiem, że nie można siebie samego przeskoczyć, choć z drugiej strony nie ma też nic złego w fantazjach. Drugie postanowienie też nie zostało spełnione, bo mniej nie będzie wręcz przeciwnie.
Jakościowy skok miał odbyć się na tym małym niczemu nie winnym pudełeczku, więc przekopawszy hałdy serwetek i stosy papierów padło na ten piękny i nieco mroczny motyw, który miał duże szanse spełnić wygórowane ambicje, bo jest piękny.
Szczypałam się przy tym w pośladki, bo jakoś zupełnie nie miałam ochoty na chlapanie, przecieranie, postarzanie a przecież sympatyzuję z ww. od momentu, kiedy poznałam definicję decoupage. Chyba ten wielce arystokratyczny motyw wymusza umiar i powściągliwość w stosowaniu postarzonych efektów specjalnych natomiast zrobiłam spękania dwuskładnikowe, jednak tym razem dały radę, ale dość trudno je złapać w aparat i wyłowić z tła.
Jakościowy skok miał odbyć się na tym małym niczemu nie winnym pudełeczku, więc przekopawszy hałdy serwetek i stosy papierów padło na ten piękny i nieco mroczny motyw, który miał duże szanse spełnić wygórowane ambicje, bo jest piękny.
Szczypałam się przy tym w pośladki, bo jakoś zupełnie nie miałam ochoty na chlapanie, przecieranie, postarzanie a przecież sympatyzuję z ww. od momentu, kiedy poznałam definicję decoupage. Chyba ten wielce arystokratyczny motyw wymusza umiar i powściągliwość w stosowaniu postarzonych efektów specjalnych natomiast zrobiłam spękania dwuskładnikowe, jednak tym razem dały radę, ale dość trudno je złapać w aparat i wyłowić z tła.
Ponieważ w międzyczasie znowu dopadły mnie jakieś bakcyle i wirusy to żeby z okupacji łoża był jakiś pożytek no i żeby rzucić coś na rozszarpanie wciąż nienasyconej pasji zrobiłam kilka kartek, które tym razem nie zazębiają się ani kolorystycznie, ani stylistycznie, bo po prostu są totalnie z innych bajek.
Jeszcze dwie pokrewne z serii minimum urody, maksimum treści. To taka nowa seria, którą właśnie zapoczątkowałam.
I nietypowa kolorystycznie, bo poza tym, co lubię nie lubię zaszufladkowania, więc nie raz i nie dwa będzie, to co lubię trochę mniej. Czy to sdanie jest srosumiałe?
A pamiętacie świąteczny rożek, który wspólnymi siłami pożarły dwa różnogatunkowe czworonogi. Ba, żeby pożarły one go jedynie rozszarpały o mało granaty nie zostały użyte. Zrobiłam sobie inny w zupełnie innych kolorach i umieściłam poza zasięgiem wandali - mam nadzieję. W każdym razie zimna wojna została oficjalnie zakończona.
Szary karton z bloku do pisania okręcony wokół własnej osi i przycięty, wycięty obrazek, koronka, tasiemka, guzik i trochę rozbrojonej, tandetnej biżuterii a wszystko sklejone ze sobą i mamy rożek.
Tyle tfórczości własnej czas na innych. Znów doszło do wymiany tym razem z Lejdi-aną, która prowadzi bloga Te chwile. No
i tu mały szok, bo zostałam zasypana słodyczami i cudownymi zupełnie
nieosiągalnymi dla mnie drobiazgami, bo ciemna w szyciu jestem jak
tabaka a kto czyta ten wie. Lejdi-ana specjalizuje się w przenoszeniu
transferu na len lub inne rustykalne materiały żeby potem uszyć z tego jakieś śliczności albo na odwrót, ale to już jest jej tajemnica poliszynela.
I żeby tylko prawa strona piękna była, ale zajrzyjcie jeszcze na zadnią i na jej bloga też zajrzyjcie, bo naprawdę warto. A ponieważ zima coraz bardziej dokręca śrubę żeby ułaskawić osobistą feng shuję nie pozostaje nic innego jak z gorącą herbatą lub kawą zająć dogodne pole posytion przy gorącym piecu oddając się robótkom ozdóbkowym a poniżej wierszyki, jakie mi hulają po głowie, kiedy tak sobie dłubię przy tym piecu.
Przy piecyku........ fiku miku
można tworzyć wciąż bez liku.
Tłuszczyk puchnie trudna rada
stos kalorii się odkłada.
Z wiosną ruszyć by się trzeba
mniej robótek i mniej chleba,
bo jak sadło się rozhula
to chłopinie skoczy gula.
Lecz na razie troski w kąt
można dłubać to nie błąd,
bo do wiosny czasu wiele
sto pomysłów w duuużym ciele.