sobota, 18 lutego 2012

Kilka różnych wątków


Udało mi się wykończyć drugą walizkę, mimo, że w naszej ruderce nastała epoka lodowcowa i każdą wolną chwilę spędzaliśmy na walce z mrozem poniżej trzech polarów nie schodząc chuchając i dmuchając na zamarznięte krany, prysznice i pozostałe urządzenia sanitarne, ale przy takich mrozach ta  niedoskonała logistyka  zawiodła i  przegraliśmy wojnę, a małżonek który będąc facetem, który jeńców nie bierze spał tam przy temperaturze dwóch stopni w nocy a po całodziennym paleniu w kozie bywało nawet sześć w porywach, ale do rzeczy. Ponieważ walizki występować będą razem ozdobiłam je niby różnie, ale jednak podobnie.




Obie oklejone zostały wydrukami pochodzącymi ze strony Graphic fairy, ale nie zdejmowałam skalpa w postaci transferu, bo szkoda mi było preparatu na tak stare rzeczy, popacikałam patyną boki i metalowe elementy, które w rezultacie wyglądają na zardzewiałe zresztą gołym okiem widać, że ich mechanizmy są mocno niedoskonałe, ale przecież nikt nie jest.



Poniżej zbiór posiadanych przez nas na razie walizek: dwie ze strychu jedna ze śmietnika. Grunt to umieć się ustawić.

 

Dla przypomnienia jak wyglądały kiedyś.



Wyszperałam też inne pomysły na wykorzystanie starych walizek.










Dwie romantyczne kartki w kolorach jedynie słusznych dla mnie oczywiście.







Ren-ya zaprosiła mnie do zabawy dotyczącej ulubionych seriali, która polega na tym, że należy:



1. Opublikować u siebie na blogu logo taga.
2. Napisać kto go otagował.
3. Zaprosić co najmniej 5 innych blogów.
4. Wymienić i opisać kilka swoich ulubionych seriali.

Jednak nie będzie zgodnie z zasadami, ponieważ nie znam się na obecnie panujących serialach, więc  sięgnę do  przeszłości i wyłuszczę coś z pamięci póki jeszcze się da.
Serial mojego dzieciństwa to Czterej pancerni i pies i  pewnie kilkadziesiąt procent czterdziestolatków i wzwyż też go wymieni a powodem była przewrotna, bo podwójna miłość oczywiście do Szarika, ale i do Janka Kosa jego blond grzywki oraz inteligencji techniczno-interpersonalnej. Przeszło mi  ze trzydzieści lat temu, jednak małżonek pastwi się nade mną dalej i wpatrując się w wylniałe kopie przepowiada, co nastąpi po kolejnej scenie, ale jeszcze gorzej jest,  kiedy  zaczyna śpiewać razem z Grigorijem Saakaszwili.



Stawka większa niż życie fascynowała i fascynuje do dziś  jednak w poruczniku  Klosie  się nie kochałam,   bo był za mało spontaniczny jak na mój gust, ale chyba trudno by  było napisać scenariusz dla romantycznej postaci, która sieje takie spustoszenie w szeregach abwery.




Jeszcze w zeszłym roku chciałam napisać obraźliwego maila do TV,  kiedy ostatni odcinek Wakacji z duchami przenieśli o pół godziny wcześniej.



W czasach kształtowania się niektórych związków chemicznych lubiłam dobranockę Bajki z mchu i paproci (wszak to też serial) a zwłaszcza muzykę, przy której miałam  ciary na plecach tylko wtedy nie umiałam tego nazwać,  która zawsze trwała za krótko a jak wiadomo niespełnione pragnienia dzieciństwa mogą mieć wpływ na całe życie. Pamiętam, że bajki miały dwóch stabilnych emocjonalnie bohaterów zwłaszcza w porównaniu ze współczesnymi rozpędzonymi  i sprytnymi jak MacGyver postaciami z kreskówek Żwirek i Muchomorek  nawet w tarapatach byli zrównoważeni i apatyczni podobnie jak  muzyka.





Ostatni serial fabularny, przy którym zasiadaliśmy w stadzie to były Miodowe lata a potem zaangażowaliśmy się w zupełnie inną branżę i tkwimy w niej po uszy, czyli  Boskie wnętrza, Budujące małżeństwo, Ucieczka na wieś, Dach nad gwiazdam i



kultowe Wielkie projekty. To historie ludzi, którzy postanowili zbudować lub wyremontować własne domy i po wnikliwej analizie kilkudziesięciu odcinków doszliśmy do wniosku, że do szczęśliwego zakończenia budowy lub remontu domu niezbędne są pieniądze, ale równolegle motywacja, jak zawsze rozsądek i praca własna.


Na koniec muzyka nie z serialu, ale z pierwszego i jednego z niewielu  i dobrze  polskich westernów - Prawo pięści w wykonaniu Edmunda Fettinga, czyli tego, który śpiewa Deszcze niespokojne. Magiczna piosenka, przy, której zwalnia świat.





Do dalszej zabawy proponuję: Ewkiki, Inkwizycję, Mamon, Czarnego kota oraz Kamarek pod warunkiem, że jeszcze na ten temat się nie wypowiadały i nie zobowiązująco, bo nie o to chodzi.
















Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
 Mark Twain