sobota, 12 października 2013

Działania alternatywne



Tradycyjnie o tej porze roku rozpoczęła się okupacja mojego organizmu przez szczepy bakcyli i wirusów  a ilość wydzielin szukających ujścia osiągnęła taki poziom, że nie pozwala mi to na zajęcie się decoupag’em, który jak dla mnie wymaga swobodnej żeby nie powiedzieć pustej głowy i dobrej formy fizycznej, więc nie pozostało nic innego jak zająć się alternatywną formą działalności, czyli kartkami.



 Przy jednym bałaganie wypracowałam sobie hurtową metodę ich powstawania  zwłaszcza, że zazębiają się kolorystycznie, co dodatkowo sprzyja masowości. No a że kartki zajmują mało miejsca cenzura nie ośmieliła się zadawać zbędnych pytań od czasu do czasu tylko zaciekawiona łypała okiem znad pilota, tym bardziej, że miałam całkiem przyzwoite alibi, bo jedna potrzebna była na imieniny koleżanki. Niestety użyłam innego niż zwykle kleju, więc niektóre w zależności od użytego papieru nie trzymają ani pionu, ani poziomu.



 
Przy okazji kartek towarzyszy im kilka nowo zakupionych drobiazgów w większości świeczników,  do których mam dużą słabość, ponieważ w moim wypadku poprawiam sobie nastrój świecznikami, narzutami, obrusami, meblami no i oczywiście serwetkami. Ciuchami raczej na tyle aby nie siać zgorszenia albo nie straszyć. Jak widać bardzo różne są gabaryty moich słabości a ostatnio rozpoczęłam polowanie na jakieś duże zwierzę typu kredens, bo żeby te kolejne świeczniki i pozostałe gdzieś lokować muszę sukcesywnie zwiększać powierzchnię wystawienniczą.

















Błogosławiony ten, który śmieje się z samego siebie albowiem będzie miał ubaw do końca życia.