Koleżanka z pracy przyniosła mi taką beczkę po piwie, która jak żyleta z pewnością nie wygląda i powiedziała martw się. Mocno się nie martwiłam, bo beczka czekała prawie rok, ale w końcu stwierdziłam, że pożytku z takiej niej nie ma żadnego, bo raczej nie zdobi, miejsce zajmuje i to sporo, a po piwie nawet opary nie zostały, więc czas się pozbyć grubej panny. No cóż jedni mówią, co myślą inni piją, co mają. Coś jeszcze mówiła o sielskich klimatach i kłosach zboża w środku i to jest całkiem dobry pomysł, ale ja w kwestii sielskości nie mam ostatnio nic do powiedzenia. Natomiast lubi czerwony i tu beczka spełnia wymagania.
Stała przez rok, ale jak się wzięłam to siwy dym szedł, bo praca z nią była dość przyjemna mimo gabarytów, choć pierwsza wersja zupełnie mi nie wyszła, ponieważ oklejanie obłych kształtów serwetką po całości to kiepski pomysł i nie da się tego wyrównać mimo kombinacji, rwania włosów czy obgryzania paznokci.
W ostatniej chwili cupnęłam ją w aparat przed malowaniem i nawet nie zauważyłam, że stoi do góry nogami. Niech żyje bystrość.
Tu w pierwszej, surowej wersji.
A skoro jesteśmy przy lampkach to ostatnio zakupiłam jeszcze taką smukłą, podłogową w stylu shabby oczywiście. Na razie nie mam śmiałości żeby się do niej dobrać.
A tu znowu wydaję z siebie indiańskie okrzyki i to z tomahawkiem w ręku, bo dotarły do mnie mocno już osławione farby Anny Sloan przeznaczone do zadań specjalnych. Zobaczymy czy gra warta jest świeczki, czyli w tym przypadku kosmicznej ceny a moje doznania związane z kontaktem z nimi wkrótce.
Grarzynko - ja Cię ozłacam za tekst: "głowa gorąca jak huta szkła i łapanie kilkudziesięciu srok za ogon"! :))) Czy Ty wiesz, co moja wyobraźnia z tym zrobiła? A dała Ci głowę jako pochodnia (tylko nie mogę się jeszcze zdecydować, czy to włosy tak ognisty kolor mają, czy umysł Ci tak goreje ;))) ) i te sroki w garści... a między tym wszystkim farby, kleje, pędzle, nożyczki, serwetki, papiery ścierne, lakiery i co tam jeszcze sobie ta moja zwariowana wyobraźnia nie doda... Istny zawrót głowy psze Pani. :)))
OdpowiedzUsuńLampka z aniołkami na trzech nóżkach jest bardzo urokliwa. Ciekawa jestem jakie daje światło. Czy da się przy niej czytać książki, czy jest to bardziej lampka a'la światło amore? ;)
Hm... beka to osobny temat i myślę, że w aktualnym stanie bardziej mi francuskie beaujolais, niż piwo na myśl przywodzi. Osobiście za młodym winem nie przepadam, ale w dobrym towarzystwie (i w czarno-biało-czerwonej oprawie) wszystko lepiej smakuje, prawda? :)
Uściski serdeczne
Palmette ciesze się niezmiernie, że Ci sie te moje niedorzeczności podobają i rzeczywiście moja głowa ostatnio zmieniła barwy na czerwony, bo te cholerne farby są zupełnie nieprzewidywalne. Co do lampki to światło z niej raczej a'la amore, ale duża lampka została zakupiona żeby rozświetlać mrok umysłowy. Co do beki zobaczymy koleżanka na urlopie, więc jak przyjdzie to się określi czy woli pić czy patrzeć albo jedno i drugie. Dziękuję Ci serdecznie Kasiu za wiele przemiłych słów.
UsuńPiękne jak sie patrze na te wszystkie Twoje rzeczy to poprostu wzdycham.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Ago nie wiem czy wzdychanie Twoje mam podtrzymywać, czy raczej Ci współczuć tego wzdychania. Dziękuję serdecznie za pozdrowienia i tobie również życzę wszystkiego najlepszego.
UsuńSłyszałam o farbkach Anny Sloan i jestem ciekawa Twojej opinii. Mnie one bardzo przekonują, choć cena odstrasza i pewnie z nich nie skorzystam - nie darowałabym sobie, gdyby za taką cenę coś by mi nie wyszło;)
OdpowiedzUsuńFajna beka, ta czerwień pięknie kontrastuje z resztą stonowanych kolorów:) I lampkę wspaniale ozdobiłaś, niby ta sama, a zmieniła się zupełnie nie do poznania:)
Dziękuję Ren-yu za ciepłe słowa tym bardziej, że beka była wyzwaniem a co do farb to wszystko opiszę i nie mów, że nie skorzystasz, bo przy nich nie ma co nie wyjść. Są nieporównywalne z żadnymi dotychczas.
UsuńWszystko fajniuchne:)
OdpowiedzUsuńDzięki Ano fajniuchno, że to mówisz.
Usuńale super Ci wyszla puszka i nie tylko :))
OdpowiedzUsuńpozdarwiam
Dziękuję serdecznie Avreo. Cieszę się, że wreszcie się pozbędę klamota.
UsuńPiękna ta babeczka:-) A rzymskie zawijasy cudowne:-) Mam zamiar zaadoptować podobne cudo:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czekam na doznania z farbami Annie Sloan:-) Już nie mogę się doczekać:-)
Cieszę się, że Ci się co nieco podoba Artho a doznania....już je mam tylko kumuluję w sobie.
UsuńGrażynko takie śliczności pokazałąś jak zwykle - bardzo mi się podoba ta lampa i lampka już ozdobiona a puszki to ci zazdroszczę teraz to nie pozwolę moim panom na wyrzucenie // jeżeli chodzi o cały post bardzo fajnie mi spędza u ciebie czas zawsze tak ciekawie opiszesz wszystko buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńCiesze się, że ci się podoba, co nieco no i moja bazgranina. To również kosztuje trochę pracy zreszta sama dobrze o tym wiesz.
Usuńsame cuda !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńprace z najwyżeszej półki :)))
Kochane Szepty serca dziękuję serdecznie. To fantastyczne dostać tyle wykrzykników przy okazji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńWszystkie rzeczy piękne, a najpiękniejszy wianek:)
OdpowiedzUsuńDla każdego coś się znajdzie, więc i wianek się doczekał choć jednej pochwały. Dziękuję serdecznie za miłe słowa.
UsuńWitaj Grażynko...:)Beczka wyszła rewelacyjnie...stojąca lampa super chociaż jak piszesz jeszcze nie po metamorfozie ale i tak mi się podoba..a lampka mała jest boska...i mam pytanie w związku z nią jak ozdobiłaś klosz...ja też mam klosz do metamorfozy ale nie wiem jak się za to zabrać....wianek uroczy..z resztą mi to tam u Ciebie wszystko się podoba..Pozdrawiam Agata:)
OdpowiedzUsuńAgatko dziękuję za miłe słowa a klosz poszedł mi najszybciej na świecie. Chyba największym osiągnięciem jest to, że tło serwetki jest identyczne z tłem abażura, więc mogłam ją spokojnie przykleić. Kleiłam na specjalny klej do decoupage na tkaninach i nie ma co kombinować z innymi, bo ten cudownie gładko przykleja serwetkę z tkaniną. A brzegi okleiłam innym klejem do klejenia tkaniny z tkaniną i tu też roboty było na pięć minut. Inna rzecz, że ta serwetka było kupiona ze sto lat temu właśnie z myśla o abażurze, więc planowałam to dość dawno temu, ale na szybko też może być dobry efekt.
UsuńPiękne skarby zgromadziłaś. miło się buszuje po twoim blogu i czyta posty. bardzo inspirujesz:)
OdpowiedzUsuńCieszę się Kalinko inspiruję czasami sama siebie az mnie głowa boli.
Usuńprzecudne !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko!
UsuńHa! Jak ja Cię doskonale rozumie! Daleko szukać nie muszę, pewne szafki soczyście czerwone spoczywały u mnie rok i patrzyły na mnie już normalnie żeby je w końcu skończyć:))))
OdpowiedzUsuńA beczka jest cudna i ma kropki! Miałam rację, one pasują do wszystkiego!
Lampa zachwyca, ciekawa jestem jak obrobisz tą drugą... czekam z niecierpliwością, serdecznie pozdrawiam!
Dziękuję Bulmo a za druga lampe na razie się nie biorę, bo mnie przerasta.
UsuńBeczka "dojrzała" i teraz wygląda rewelacyjnie!!!
OdpowiedzUsuńArtisktiko cieszę się, że Ci sie podoba.
UsuńWitaj! Co do beczki to jestem pod wielkim wrażeniem, ale w sumie, jak mogłoby być inaczej w Twoim wydaniu! :), a co do lampy to nawet mam pytanie za 100 punktów! Czy abażur nawet gdy jest biały, przed przyklejeniem motywu należy czymś zagruntować? Ja tego nie zrobiłam i wyszły małe zacieki od kleju, a jak pomalowałam najpierw farbą to daje potem brązowe światło! Pomożesz! Proszę :) pozdrawiam Dora
OdpowiedzUsuńJakie piękności;)Lubię zaglądać na Twoje salony;)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Magdo żebyś widziała te nasz salony, ale ja też je lubię.
UsuńJak zwykle same śliczności pokazujesz!:) najbardziej zauroczył mnie ten koronkowy wianuszek i metamorfoza lampy, pięknie ją ozdobiłaś!♥!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
No tak Lejdi.ano te rzeczy sa po prostu w twoim stylu bardzo delikatne. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńWitaj! Bardzo Ci jestem wdzięczna za okazane wsparcie i pomoc i tą drogą dziękuję bo też nie wiem jak inaczej, jutro pokażę moje zmagania z lampą, nie jestem do końca zadowolona i przekonana, że dobrze zrobiłam ale już zrobiłam i basta.Pozdrawiam Cię cieplutko! Dora
OdpowiedzUsuńCiesze się Doro, że pomogłam, choć tylko jedna lampę na razie wyremontowałam.
UsuńPiękne prace! Styl - mój ulubiony! przyjemnie popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Marto bardzo miło to czytać.
UsuńGrażynko jesteś genialna,każdą rzecz nie do końca udaną potrafisz zmienić w rzecz powszechnie pożądaną:)Piękne rzeczy!!!!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu. Aż mi się cieplucho zrobiło na serduchu.
UsuńPrzejrzałam i przeczytałam cały blog jednym tchem. Będę tu regularnym gościem. Beczka jest świetna - biel, czerń, czerwień i groszki - połączenie doskonałe.
OdpowiedzUsuńDzięki Szabo bardzo się cieszę, że Ci sie u mnie podoba i zapraszam serdecznie.
UsuńBeczka po przeróbce wygląda zjawiskowo .Lampka na trójnogu prześlicznie ozdobiona . Widać ,że konsekwentnie przerabiasz przedmioty wedle swojego gustu i wychodzi Ci rewelacyjnie .Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci bardzo Eniutku a konsekwencja to dobra droga tylko często trzeba się nagłowić.
UsuńCudeńka:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Zielona Istoto. Również pozdrawiam serdecznie.
UsuńLampa wyszła tak jak lubię :-) natomiast beczkę pokochalam od pierwszego wejrzenia! wiadomo - Paryż robi swoje ;-)
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że wiadomo. Nie dość, że beczka to jeszcze Paryż. Dziękuję serdecznie Kasiu za miłe słowa.
UsuńOj, piękne rzeczy nam prezentujesz. Lampka po ozdobieniu nabrała "rumieńców'... bardzo mi się podoba. Ta zakupiona stojąca też świetnie pasuje do Twoich klimatów :) Reszta przedmiotów równie świetnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Dziękuję serdecznie za te miłe słowa Marielle.
UsuńNoooo "paryska"beczka rewelacja, nikt by nie uwierzył,że była zwykła beczułka po piwie :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do zielonego zakatka
Dziękuję Zakątku Zielony za przemiłe słowa. Czas się na dobre zazielenić.
UsuńWszystko ładnie się prezentuje w Twoim domku.. Lampa wyszła fantastycznie!
OdpowiedzUsuńTa nowa też jest fajna, ale myślę, że gdy już się do niej dorwiesz - to wyjdzie cudeńko.
Dlatego nie ma na co czekać, tylko do dzieła ;)
Pozdrawiam,
http://fantazje-kwiatowe.blogspot.com/
Jaki świetny pomył na lampę, mam taki klosz i lampę i już nie mogłam na nią patrzeć teraz już wiem co można z tym fantem zrobić. A puszka wyszła cudownie:)
OdpowiedzUsuńBeczułka po piwie nie do poznania. Teraz to tam można trzymać paryskiego szampana :)
OdpowiedzUsuń