Dziś będzie nietypowy post, ponieważ zrobiłam sobie wagary od decoupage i innych technik zdobniczych, bo chciałam zwrócić się do gości z bardzo różnych stron, którzy ostatnio masowo odwiedzają mojego bloga, a ponieważ jestem
z niżu demograficznego to nieprzyzwyczajona jestem do takiego ścisku. Dostaję od was tak dużo niezwykłych maili, że utworzyłam sobie specjalne archiwum, w którym je lokuję, a które z
lubością mam zamiar analizować, kiedy się zestarzeję oczywiście pod warunkiem, że nie
dopadnie mnie amnezja i będą istnieć jeszcze tak prymitywne nośniki jak
komputery. Najbardziej lubię te komentarze, w których piszecie, że wiem, co
mówię. To dobrze, bo ktoś musi wiedzieć.
Nie jestem w
stanie odpowiedzieć na każdy z nich tym bardziej, że mój angielski jest w kiepskiej kondycji zwłaszcza w piśmie. W każdym razie czytam was, jako i wy czytacie
mnie, choć pewnie zauważyliście, że odkryć na miarę Kopernika tu nie ma. Ale selfie też nie ma i proponuję zmodyfikować pewne polskie przysłowie, że świat
zszedł na psy, ponieważ zszedł na selfie zresztą my i tak wiemy, kto za tym stoi.
Sugerujecie żebym zaczęła pisać w różnych tematach a nie tylko o tym jak wyglądają moje obrządki dekupażowe. Fakt ciężko ciekawie opisać
pięćdziesiąte oklejone pudełko, ale zupełnie od oklejania pudełek nie
zamierzam się odcinać, bo kocham ich oklejanie. Zresztą może doszły was słuchy, że Polacy nie są narodem zbyt spolegliwym natomiast inni o dziwo cieszą się z wylewania kubła wody na głowę, choć jest on z pewnością bardziej higieniczny niż "nasz" kubeł pełen pomyj. Podsumowując ten wątek oczywiście wezmę pod uwagę bardziej zróżnicowaną tematykę, ale muszę przeregulować swoje zwoje.
Tym, którzy pytali, jaki jest dalszy ciąg pierwszej części ostatniego postu muszę powiedzieć, że świeże powietrze wiatr rozgonił na
cztery wiatry a pozytywne fluidy diabli
wzięli a wszak słyną oni ze skuteczności. Jednak z pewnością wrócą jak bumerang zarówno fluidy jak i diabli jeszcze nie raz.
Żeby sobie pomóc choćby tak ad hoc dobrze jest na moment zapomnieć o swoich mega-priorytetach i zadaniach rozwojowych, które nieuchronnie zbliżają nas do dopisania kolejnego punktu w CV i zrobić coś, co jest istotne dla ducha. W tym celu niezbędne są zindywidualizowane działania, bo życie to nie taśma i nie balon. Nieustające egzekwowanie od siebie kolejnych zadań może spowodować eksplozję i wtedy o zgrozo świat pozna zawartość środka.
I właśnie w celu podniesienia na duchu własnej duszy udałam się na łono przyrody by przyjrzeć się złotej polskiej jesieni miejscami złotej, a miejscami rdzawej tak, że rdzawy pies w niektórych fragmentach krajobrazu zlewał się z otoczeniem i znikał jak duch Hopkirka, którego już gdzieś wywoływałam na łamach tego bloga. Stąd ten festiwal leśnych fotek, których selekcja była ponurym zadaniem, ale za to, jakie piękne muchomory mamy w tym roku!
Powyżej fotka, którą można by zatytułować - świat zalany żółcią, bo tak ogromna ilość żółtych liści powoduje, że wszystko zlewa się wizualnie i przy okazji wygłusza a kolejną reakcją w tym magicznym łańcuszku doznań jest to, że człowiek się wycisza.
Ciekawostką naszych czasów jest to, że nastąpiła swoista zamiana ról i po spacerze pies szczęśliwie i swobodnie padł ze zmęczenia a pani uwiązała się do budy w postaci komputera i przy pomocy łańcucha, czyli myszy przy gorącej herbatce wklepała weń te słowa.
Żeby sobie pomóc choćby tak ad hoc dobrze jest na moment zapomnieć o swoich mega-priorytetach i zadaniach rozwojowych, które nieuchronnie zbliżają nas do dopisania kolejnego punktu w CV i zrobić coś, co jest istotne dla ducha. W tym celu niezbędne są zindywidualizowane działania, bo życie to nie taśma i nie balon. Nieustające egzekwowanie od siebie kolejnych zadań może spowodować eksplozję i wtedy o zgrozo świat pozna zawartość środka.
I właśnie w celu podniesienia na duchu własnej duszy udałam się na łono przyrody by przyjrzeć się złotej polskiej jesieni miejscami złotej, a miejscami rdzawej tak, że rdzawy pies w niektórych fragmentach krajobrazu zlewał się z otoczeniem i znikał jak duch Hopkirka, którego już gdzieś wywoływałam na łamach tego bloga. Stąd ten festiwal leśnych fotek, których selekcja była ponurym zadaniem, ale za to, jakie piękne muchomory mamy w tym roku!
Powyżej fotka, którą można by zatytułować - świat zalany żółcią, bo tak ogromna ilość żółtych liści powoduje, że wszystko zlewa się wizualnie i przy okazji wygłusza a kolejną reakcją w tym magicznym łańcuszku doznań jest to, że człowiek się wycisza.
Ciekawostką naszych czasów jest to, że nastąpiła swoista zamiana ról i po spacerze pies szczęśliwie i swobodnie padł ze zmęczenia a pani uwiązała się do budy w postaci komputera i przy pomocy łańcucha, czyli myszy przy gorącej herbatce wklepała weń te słowa.
Żeby dłużej nie zaśmiecać cyberprzestrzeni informuję tych, którzy pytają czy mogą dodawać lub rozsyłać linki z zawartością mojego bloga po nieobliczalnym internetowym świecie, że nie mam nic przeciwko temu i że w tej zabawie o to właśnie chodzi.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających a zwłaszcza grupę wolontariuszy, którym się zasłużyłam tylko nie bardzo rozumiem, jak, ale podobno wszystko, co robimy ma swój oddźwięk czasem zupełnie nieprzewidywalny. To chwytliwe powiedzenie naszych czasów jest jak najbardziej na czasie i przetrwa pewnie jeszcze jakiś czas o ile czas okaże się dla niego wystarczająco łaskawy. Podejrzewam, że przy tym zdaniu translatory dostaną głupawki i zostanie ono na wskroś zmasakrowane.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Ciekawy wpis, piękne zdięcia...Notesik mnie zachwycił! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Marto.
Usuńcieszę się, że trafiłam na twojego bloga,lubie słuchać i czytać ludzi mądrych :-)Festiwal leśnych fotek-jak to fajnie nazwałaś prezentuje się super!
OdpowiedzUsuńO ho, ho mądrych ludzi....czuję się zaszczycona takim komentarzem. Dziękuję bardzo za takie postawienie sprawy.
UsuńPiękne , niepowtarzalne prace i błyskotliwy pełen poczucia humoru tekst to wszystko wpływa na zwiększenie popularności na Twoim blogu ... sama go obserwuję i zawsze z wielką przyjemnością czytam i oglądam co stworzysz . Fotki z lasu śliczne .... ech miałam i ja iść popstrykać trochę zdjęć , pozachwycać się przyrodą ale nie starczyło czasu . Serdecznie pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń
UsuńDziękuję Bogusiu za piękne słowa i nie starczyło Ci czasu na spacer do lasu? Trzeba się poprawić, bo czas ucieka.
No uwielbiam czytać to co tam znowu umieściłaś w swoim blogowym kąciku:D Prace jak zwykle wywołują zazdrość u mnie,bo ja chwilowo odpoczywam od wszystkiego i wcale nie jest mi z tym dobrze.Co zrobić jednak kiedy odrzuca człowieka w pewnym momencie od wszystkich pasji a jedyną myślą jest ta,że nic się tak na serio nie potrafi.Nie pozostaje nic innego jak tylko zrobić przerwę i nabrać dystansu.A później już tylko ćwiczyć i ćwiczyć z nowym zasobem sił i pozytywnych myśli:)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci pojawienia się w "MM" :)
Zdjęcia jesienne urocze.Ja niestety w tym roku pstryknęłam tylko kilka i nie wiem czy zdążę z kolejnymi.A to moja ulubiona pora roku jeżeli chodzi o kolory w naturze.Pozdrawiam.
Dziękuję za miłe słowa Marzenko, co do gazety i w ogóle. Odpoczywaj póki masz taka potrzebę to też trzeba to umieć. Ja nawet kiedy piszę, że chcę zwolnić to nie bardzo mi to wychodzi i ciągle sama się napędzam. ale chodź na spacery, bo to ostatni dzwonek.
UsuńLubię czytać Twoje wpisy, niezależnie od tego, że lubię oglądać Twoje prace! :) M.
OdpowiedzUsuńDziękuję szanowna rodzinko i ciesze się, że za miastem też się dzieją ciekawe rzeczy.
UsuńGrażynko, czyżby Cię spamerzy dopadli? Jest szansa, że po jakimś czasie dadzą spokój, a póki co wytrwałości w przekopywaniu skrzynki i zadowolenia z popularności w googlowym świecie :-).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mnie do spamów nie wrzucisz?
Udanego tygodnia! :-)
Jeśli spamerzy piszą tak ciekawe komentarze to nie mam nic przeciwko nim i poproszę o więcej. Dziękuję serdecznie za życzenia i też życzę miłego tygodnia. Samych dobrych doznań.
UsuńPrzepraszam Grażynko chyba opatrzenie zrozumiałam zagranicznych gości. Jakiś czas temu takie dziwne maile zawalały mi skrzynkę i równie dziwne adresy bywały na moim blogu.
UsuńCieszę się, że u Ciebie to nie spamerzy:-)
Miłego dnia!
Nic się nie stało i na razie mam spokój jeśli chodzi o spamerów. Mam nadzieję, że Twój też jest miły.
UsuńWitaj Grażynko:)Jak zawsze napisałaś ciekawy post...a może by tak książkę wydać bo tak ciekawie opisujesz życie codzienne,przemyślenia....Twoje poczynania dekupażowe i skrapki jak zawsze świetne....Fotki też super..piękna ta jesień chociaż u Ciebie ...Gratuluje pojawienia się w "MM" :)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńHmm....coraz więcej tych pytań o książkę i może powinnam pomyśleć, choć to by było wyzwanie życia, ale w koncu nie święci garnki lepią. Dziękuję za dobre słowo Agatko.
UsuńPowiało rombami:-) I to powiało pięknie! I powiało też piękną jesienią z Twoich zdjęć. I fajnym, soczystym, mądrym słowem:-) Przyjemność za przyjemnością.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę!
Dziękuje Edyto starałam się. Soczyste słowo - piękne!
UsuńGrażynko taką jesień to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńJasne żadna pora roku nie ma w sobie tyle nostalgii i pięknego światła co jesień pod warunkiem, że jest taka jak w tym roku.
UsuńPozdrawiam serdecznie Aldio.
Grażynko kochana! Pamiętasz, jak Ci kiedyś napisałam, że powinni Cię na receptę w każdej aptece sprzedawać jako lek na depresję?
OdpowiedzUsuńTo nie będę się powtarzać.:) Jak kiedyś napiszesz książkę, to ja będę pierwszym i najwierniejszym czytelnikiem! JESTEŚ NIEZAWODNA! :)
Przepiękne słowa Nostalgio fajnie być repceptą muszę Cie zacytować a z ta książką to ciekawa sprawa. Myślę...
UsuńJakiego masz cudnego, rdzawego piesa!!!!
OdpowiedzUsuńJa, nie dość, że zarzuciłam wsie ręczne dłubanki to jeszcze coś mi się porobiło z czasem, że i pisać i czytać nie mam kiedy, a prawdę mówiąc nic nowego też nie robię.
Ale do Ciebie zawsze zaglądam:))
Czasem tak bywa z tym czasem, ale chyba przyjdzie kiedyś lepszy i cieszę się, że do mnie zaglądasz. Rdzawy pies to despota i bardzo lubi być oglądany.
UsuńOjej trochę późno to ja tylko popodziwiam jak zawsze romby na puszkach :-).Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj te romby.....jak się człowiek zarazi to koniec. Wszędzie by je wciskał. Mam nadzieję, że się wyspałaś Alicjo.
UsuńOj to prawda z tą jesienią, trzeba korzystać póki taka słoneczna i kolorowa, bo lada dzień może się zmienić w deszczową i ponurą. Ja korzystam ile mogę, spacerów sobie nie odmawiam, a i zdjęcia tegorocznej jesieni też się jakieś w archiwum zachowają:)
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy jak zawsze zachwycają pięknymi pracami, zdjęciami i pełnym humoru tekstem. Twój wkład w podnoszenie jakości blogosfery jest nieoceniony:)
No to Renato pojechałaś z tym podnoszeniem jakości blogosfery. Sama wiesz, że często to kawał ciężkiej roboty zwłaszcza dla nas rękodzielniczek bo i napisać trzeba i wydłubać. Spacery są niezbędne aby utrzymac formę do roboty.
UsuńJesień uwielbiam najbardziej - cudownego masz psa a pudełeczkami jestem zauroczona - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńPewnie, że jesień to cudna pora a pies to despota i niszczyciel tylko potrafi stroić słodkie minki.
UsuńChciałam coś napisać, naprawdę chciałam... ale oczy wciąż uciekały ku zdjęciom...
OdpowiedzUsuńA że jesień kocham jak życie, to sobie pooglądam jeszcze i się pozachwycam.
Zresztą co tu dodać do takiego tekstu? Nic.
Trwam w zachwycie.
Mam nadzieję, że się już oderwałaś od tego trwania Viko. Na pewno już rozmyślasz o swojej kolejnej, genialnej pracy.
Usuńa wiesz Grażynko... normalnie musiałam sprawdzić czy to aby na pewno Twój blog ? hihi widzisz... jak można się szybko przyzwyczaić do jakiegoś schematu... a tu... proszę... inność... dobrze, że chociaż troszkę pocieszę oko... pracami...
OdpowiedzUsuńNo tak to prawda, że inaczej. Właściwie to Ty Joanno zwróciłaś mi na to uwagę.Trochę chyba jest nieswojo czas wrzucić jakąś robótkę.
UsuńGrażynko u Ciebie jak zawsze kolorowo i pięknie :)
OdpowiedzUsuńz moim psem również podziwiamy jesień i z przyjemnością szeleścimy w lesie :)
pozdrawiam ciepło
Mag
Dzięki Magdo coraz chłodniej i ciemniej, więc tym bardziej trzeba wykorzystywać każdą chwilę.
UsuńWitaj Grażynko, oj uwielbiam Cię czytać, ja poczekam na książkę;)! Przy okazji musiałam dowiedzieć się kto to Hopkirk:) Myślałam że u Ciebie tylko Maryśka a tu jakiś rudy kudłacz też się ujawnił:)
OdpowiedzUsuńTwoich rombów nigdy za wiele, pięknie je komponujesz w swoich pracach! Cudne są! Pozdrawiam!
Ewelinko Hopkirk to duch z serialu Randal i duch Hopkirka, ale to serial z głębokiej komunyi nie możesz tego pamiętać. Pomagał w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych i pojawiał się kiedy chciał i wtedy był hitem a z tą książka to nie jest prosta sprawa, ale dziękuję za tak miłe słowa.
UsuńCiebie zawsze warto poczytać :)
OdpowiedzUsuńDzięki de Ququ staram się.
UsuńZaczynam podejrzewać, że problemy czasowe dotyczą wszystkich... Czyżby z powodu zmieniającej się biegunowości Ziemi? ;)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko za piękny, jesienny spacer i rombową pożywkę dla wyobraźni. :)
Pozdrawiam serdecznie
Może nie zawsze umiemy wykorzystać jak należy ten czas ale z kolei ścigać się z nim ciągle może wyczerpać zasoby. Wszyscy gonią zeby ogarnąć to co najważniejsze. Więcej czasu życzę Ci Kasiu.
Usuń