Prawie ostatnim
rzutem na taśmę zdążyłam z tym wpisem i troszkę mnie już zmęczyli ci Zblogowani.pl i akcja Jestem blogerem, bo się tam nie umiałam wstrzelić a oni ciągle coś proponowali odbierając spokój ducha aż dałam się skusić. A to
żeby dodać bloga do listy, a to żeby wziąć udział w konkursie a kiedy już chciałam wziąć udział w konkursie to mnie z hukiem wyrzucili, bo nie tak miało być
na dokładkę mieli rację, ale przecież wiadomo, że nikt nie jest doskonały zwłaszcza moje posty. Jednak wreszcie mogę wypiąć klapę do orderu, bo się udało, ale wyszło, że jestem trochę zdolna inaczej w kwestiach techniczno-informatycznych.
Stałym bywalcom muszę wyjaśnić, że będzie to nieco inny post taki galowo - podsumowujący
i o ile propozycja ta wytrącała mnie z równowagi to, kiedy podjęłam rękawicę całkiem miło się pracowało.
Natomiast tych, którzy po raz pierwszy goszczą na blogu w ramach konkursu informuję, że przeplatam tekst moimi pracami, żeby pokazać, co to jest ten cały decoupage, jak potrafi okręcić wokół palca, zresztą jak każda pasja zacierając granice między rozsądkiem a jego brakiem, dniem i nocą do tego kradnąc przestrzeń, czas, spokój myśli krótko mówiąc życie, ale do rzeczy.
Natomiast tych, którzy po raz pierwszy goszczą na blogu w ramach konkursu informuję, że przeplatam tekst moimi pracami, żeby pokazać, co to jest ten cały decoupage, jak potrafi okręcić wokół palca, zresztą jak każda pasja zacierając granice między rozsądkiem a jego brakiem, dniem i nocą do tego kradnąc przestrzeń, czas, spokój myśli krótko mówiąc życie, ale do rzeczy.
Do tej pory całe
to blogowanie uważałam za niepoważne zjawisko społeczne dla małolatów, ale,
od kiedy zajęłam się rękodziełem po ostatnim haśle - kobiety do szpachli mogłabym wygenerować kolejne – kobiety
do blogów, choć jeśli ktoś jest chętny to ostrzegam, że pasja + blogowanie = harówa i przyklaśnie temu większość rękodzielniczek, wszak gramy w jednej orkiestrze.
A korzyści? Oczywiście
są mogę nimi sypać jak z rękawa poza bólem kręgosłupa, nie raz i nie dwa zdemolowanym makijażem i obrastaniem w tłuszcz. Powszechnie wiadomo, że pasjonaci mają bujne życie a pasjonaci-blogerzy-rękodzielnicy
bujne do sześcianu, bo po pierwsze na blogach można poznać fajnych ludzi z podobnymi
zainteresowaniami albo mniej fajnych, czyli jak w realu tylko, że w realu nikt nie chce słuchać o decoupage, ponieważ rozmowa z pasjonatem o jego pasji to jak rozmowa z kimś na dopingu a temat jak bumerang zatoczywszy koło wraca w to samo miejsce.
Można i wypada utrzymywać w dobrej formie swoje zwoje, zastanowić się nad sobą, nad życiem, coś przeczytać, do słownika zajrzeć o decoupage nie wspomnę, bo to temat wiodący na dodatek jakieś pokrewne pasje bezczelnie się wkradają ograbiając z pozostałych ochłapów czasu, który i tak jak za krótką kołdrę nie wiadomo, na co przeznaczyć: życie prywatne, odpoczynek, kulturę? Bywa, że nieszczęsne zwoje tak mi się od tych pomysłów przegrzewają, że w rezultacie stoję w miejscu.
Warto wspomnieć o braku przestrzeni, która już na wstępie przygody z decoupage zapadła się jak stara purchawka, że nawet cenzura przestała się buntować. Brak przestrzeni to pojęcie naukowe potocznie rzecz ujmując chodzi o pospolity bałagan żeby nie powiedzieć jeszcze dosadniej.
Można i wypada utrzymywać w dobrej formie swoje zwoje, zastanowić się nad sobą, nad życiem, coś przeczytać, do słownika zajrzeć o decoupage nie wspomnę, bo to temat wiodący na dodatek jakieś pokrewne pasje bezczelnie się wkradają ograbiając z pozostałych ochłapów czasu, który i tak jak za krótką kołdrę nie wiadomo, na co przeznaczyć: życie prywatne, odpoczynek, kulturę? Bywa, że nieszczęsne zwoje tak mi się od tych pomysłów przegrzewają, że w rezultacie stoję w miejscu.
Warto wspomnieć o braku przestrzeni, która już na wstępie przygody z decoupage zapadła się jak stara purchawka, że nawet cenzura przestała się buntować. Brak przestrzeni to pojęcie naukowe potocznie rzecz ujmując chodzi o pospolity bałagan żeby nie powiedzieć jeszcze dosadniej.
Skoro mowa o bałaganie to od czasu do
czasu mniejszą lub większą głupotą zaśmiecę też cyberprzestrzeń, co wystarczy, aby ktoś obrzucił bloga żółcią, ale nie zamierzam przesiewać komentarzy, bo to koszt wpisany w tę robotę. Wszak to jakby żywy organizm i wszystko można poprawić, ale żaden korektor nie zasygnalizuje błędu a funkcja – opublikuj puszcza w obieg
kolejne bardziej lub mniej zręczne wypociny. Tym bardziej, że doświadczenia mi brak w publicznym pisaniu i niby robię postępy, ale raczej nie pojadę na tym jak na drzwiach od stodoły za specjalnie daleko.
Nie raz i nie dwa, kiedy wreszcie
przygotuję prace, obrobię zdjęcia oraz tekst rodzi się schizofreniczna myśl – wiej
stąd, gdzie pierz rośnie, po co ci to wszystko? Widać jednak mam jakieś parcie na szkło skoro z tym nie kończę. Poza tym nawet najfajniejsze zabawki nikną w tym wirtualnym świecie z prędkością światła, który równie szybko zapomina zarówno o osiągnięciach jak i o potknięciach. Lepszą pożywką
są rzecz jasna te ostatnie.
Podsumowując mój
blog to wypadkowa potyczek z rękodziełem i wydarzeń życiowych, ale nie byłoby bloga gdyby nie rękodzieło. Średnio, co kwartał obiecuję
sobie, że będę pisać tylko o decoupage, ale wiadomo, że życie to miks zdarzeń bardzo różnorodnych i ciągnąc wózek z taką mieszanką trudno o konsekwencję a pod wpływem emocji o mądrą, sensowną segregację.
Pewnie kiedyś, gdy spojrzę
wstecz będę śmiać się z tego wszystkiego do rozpuku i albo na wskutek
wypalenia, albo impulsu z racji gorejącej jak huta szkła głowy i upodobania do łapania kilku srok za ogon kliknę - skasuj bloga,
bo przecież wszystko ma swój początek i koniec.
Tak galowo i nostalgicznie to mogłabyś jeszcze pisać i pisać, a mi by się przyjemnie czytało i fajnie prace oglądało... Obyś jeszcze długo nie chciała klikać w celu skasowania bloga, bo dla mnie, jak pewnie i dla wielu innych on ci jest jednym z ulubionych i zawsze chętnie czytanych :)
OdpowiedzUsuńAż się zarumieniłam De Ququ po Twoim wpisie, bo to bardzo miłe słowa a z tym kasowaniem bloga to na razie nie mam zamiaru tylko jakby się wydarzyło coś dziwnego, choć w życiu dzieją się dziwne rzeczy, ale spoko. Na razie mam zapał.
Usuńwspaniałe prace tworzysz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu z odwiedziny i za przemiłe słowa.
UsuńŚliczne , pełne klimatu prace ... nie mogę się napatrzyć ... ech żebym to ja miała takie zdolności i tekst postu pełen poczucia humoru ... wszystko to super . Gratuluję .
OdpowiedzUsuńDziękuję Bogusiu a od tych zdolności to kręgosłup strasznie boli tak się trzeba natyrać. W każdym razie serdecznie dziękuję ze przemiłe słowa.
UsuńPiękne prace. Gratuluję zdolności !
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za te słowa.
UsuńBardzo trafne podsumowanie. Wiele osób przeszło, przechodzi lub przejdzie podobne etapy blogowania i łaporóbstwa, nie każdy jednakże potrafiłby w tak humorystyczny i ciekawy sposób to opisać. Przyjemnie się czytało i oglądało zarazem :)
OdpowiedzUsuńCiesze się Anito, że potrafiłam to jakoś zebrać w całość i bardzo dziękuję za miłe słowa.
UsuńCo to by było gdyby raptem gdzieś zniknęła możliwość blogowania. Ciekawość by mnie zrzarłą ( no może przesadziłam) jakie dalej powstają dzieła w zaciszu i domowym kąciku wielu blogujących osób , a i sama pewnie przestałabym coś tworzyć nie mogąc tago pokazać "szerszej publiczności" :-). Tak więc twórz i pisz :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMasz rację Alicjo dzięki blogom można się zarówno dowartościować jak i zainspirować i szczękę zbierać nie raz kiedy się pospaceruje po blogach. I dziękuję Ci serdecznie za te ciepłe słowa.
UsuńPrzepiękne prace! I bardzo przyjemny post :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję Magdo i się cieszę, że się podobało.
UsuńPowodzenia na dalsze lata blogowania:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo mam nadzieję, że jeszcze trochę pobloguję.
UsuńKochana sama przyjemność dla oka, napatrzyłam się nawzdychałam, przeczytałam wnikliwie, a jakże :))
OdpowiedzUsuńŻadnej z apokaliptycznych wizji nie przyjmuję do wiadomości, więc rozumiesz...!
Od tych szarości, beżu znowu odbiegła mnie myśl o truskawkach i proces twórczy zostanie odsunięty, na ponowną, ostateczną krystalizację pomysłu. Nie pierwszy to raz i nie ostatni :).
Dzięki za odwiedziny Jomko dawno Cię tu nie było a wizja apokaliptyczna......eee tam ja tylko tak, no bo wszystko ma swój koniec, ale na razie nie przewiduję.
UsuńAleż mi się miło czytało i przypominało prace, które mnie kiedyś raz już zachwyciły były :)
OdpowiedzUsuńa teraz kolejny raz znów...
A to coś p.t. Jestem blogerem to konkurs jakiś?
Bo jeśli tak, to chyba głosy jakieś zbierają...
Daj znać gdzie - ja chętnie swój na Twój oddam.
Nawet bardziej niż chętnie :)
P.S. już nie musisz :) jakoś poszukałam i oddałam :)
Dzięki Viko zarówno za przemiłe słowa jak i oddanie głosu. Serdecznie dziękuję, choć to nie ma znaczenia, bo oceniać będzie szacowne jury, ale za fatygę no i że Ci się chciało.
UsuńPrzez Ciebie jestem od minuty pięć lat starsza...
OdpowiedzUsuńZrobiłam kawę, zasiadłam z nią u Ciebie, mysz mi się zrolowała na dół i przeczytałam jako pierwsze: "...kliknę - skasuj bloga, bo przecież wszystko ma swój początek i koniec."
Pomyślałam - OCZADZIAŁA???
Nie poszłam czytać co i jak, tylko myślałam, a kawa stała nie tknięta, więc myślenie było zepsute.
Pomału zaczęłam się zbroić i już z szablą w lewej w dłoni oraz z gazem pieprzowym w prawej szukałam rumaka co by mnie na wojnę poniósł z tymi co Cię do takiego kroku doprowadzili.
W pełnym rynsztunku i wzburzeniu poszłam szukać w tekście gdzie wróg się czai.
No powiem Ci, że jakby teraz ktoś przyszedł do pokoju z naręczem róż to by w czapę dostał, bo gdzieś muszę te emocje uwolnić, a Tyś się za wspomnienia wzięła i wroga nie ma! :D :D :D
Wszystko co napisałaś jest prawdą świętą i niepowtarzalną.
Ale o jednym zapomniałaś matko chrzestna bloga mego jedynego i Ci o tym powiem.
A mianowicie o tym, że jak kiedyś użyjesz przycisku "skasuj bloga" to tak jakbyś wyjęła znak STOP przed niebezpiecznym skrzyżowaniem.
Bo Twój blog jest jak drogowskaz, który takim niedojdom jak ja wytycza prawidłową drogę i cele.
A innym zdolniejszym dojdom pokazuje, że idą w dobrym kierunku.
Amen.
P.S. Przepraszam, że przydługawo, ale skoro wspomnieniowo to może wybaczysz. ;)
Spoko Olinto na razie nie zamierzam nic kasować to bardzo miłe że tak zareagowałaś i powiem, że absolutnie nie zamierzam tego robić choć jestem gorąca głową i różnie ze mną bywa. Przepraszam, że Ci kawa ostygła, ale kto czyta blogi od końca? A że co że mój blog drogowskazem? To miłe ale jak na razie to ja na żadnym kursie nie byłam i się wcale nie wybieram. No dobra może mam pomysły, ale moja technika to kicha dobrze, że coraz lepsze aparaty robią, ale się cieszę z Twojego komentarza, za który serdecznie dziękuję.
UsuńŁadny ten galowy post ;) Z takim samym humorem jak zwykle. Ani się waż kiedykolwiek klikać w ten straszny przycisk! Nawet gdyby zaświtała Ci szalona myśl, żeby bloga zamknąć... musi zostać ku potomności... a zawsze będziesz mogła do niego kiedyś wrócić ;-)
OdpowiedzUsuńAle dopóki masz iskrę, żeby coś tworzyć, musisz się z tym z nami dzielić. Nie ma to tamto. Gdzie byśmy paśli oczy i zwoje mózgowe, no gdzie, ja się pytam ?!!
A wiesz, Grażynko, mój blog w założeniu miał być wyłącznie o decu... i li tylko miejscem, gdzie mogę się pochwalić wytworkami swoich rąk ;) Sama widzisz, jak to się plecie...;)
Oj Iwono ku potomności? pewnie już za pięć lat wszystko trafi nie powiem co bo coś nowego wymyślą, ale cieszę się że takie miłe rzeczy mi tu wypisujesz. Paść u mnie zwoje mózgowe u mnie? Hmmmmmmam wrażenie, że nic tylko sobie dowcipkuję. Jeśli chodzi o Cibie to masz ogromny potencjał i zapewne zdajesz sobie z tego sprawę.
UsuńGratuluję! Czasem trzeba się pomęczyć, żeby sukces osiągnąć.Mnie na szczęście lub nieszczęście, ta przyjemność ominęła, bo urlopowy czas miałam i wszelkie akcje omijałam. Oczywiście trochę, żałuję, że w akcji udziału nie biorę, bo bardzo mi się podoba podsumowanie Twojego bloga. Już nie raz zastanawiałam się po co prowadzę mojego... Miał być o deku, ale deku w nim prawie nie ma, bo co chwilę pochłaniają mnie inne rzeczy. Mimo wszystko cieszę się, że go piszę, bo może kiedyś na straść miło będzie spojrzeć co też mnie w życiu interesowało...
OdpowiedzUsuńDziękuję Edytko. Ja jednak też wybrałabym podróżowanie po Europie niż ślęczenie nad blogiem, choć oczywiściew lubię, bo gdybyśmy nie lubiły byłoby to bez sensu. Chyba zawsze warto zastanowić się po co? Jest szansa na udzielenie sobie ciekawej odpowiedzi.
UsuńGrażynko :) jak to w tekście piosenki.... "przychodzi kres na kres" ale mam nadzieję że jednak nie będzie aktywacji guzika "kasuj blog". Zawsze uśmiecha mi się lico :) jak poczytam u Ciebie i mogę podziwiać Twoje prace. Musisz pamiętać że jestem głodomorem decoupage:) i ciągle mi mało fajnych postów i pięknych prac, więc poproszę o więcej :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mag
Oj tak głodomorstwo to nasza wspólna cecha i jeszcze pewnie wielu innych. Zwłaszcza jak upadnie szczęka do samej ziemi to często przełom w myśleniu przychodzi na tema tego co ja robię? Przecież to dziadostwo w każdym razie ja tak mam. Dziękuję za te przemiłe słowa. Zawsze to każe się zastanowić nad tym guzikiem.
UsuńMaravillosos trabajos!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj moja kochana i wierna czytelniczko z dalekiego lądu. Dziękuję serdecznie.
UsuńDokładnie tak jest - blogowanie to harówka, ale dostarcza przy tym mnóstwa satysfakcji i całkiem wymiernych korzyści więc mimo wszystkich przeciw, ZA zwycięża:)
OdpowiedzUsuńI też niejeden raz postanawiałam sobie pisać tylko o robótkach, bo uważam, że czasem za dużo piszę o swoich osobistych sprawach, a w końcu kogo to obchodzi, każdy ma swoje problemy... Ale z drugiej strony, to właśnie te blogi, których autorki dzielą się nie tylko swoją pasją, ale odkrywają też coś ze swojego życia, są mi najbliższe i czuję z nimi najprawdziwszą więź. I właśnie te blogowe więzi są dla mnie najcenniejszą korzyścią z blogowania:)
Chyba ważna jest równowaga jeśli ktoś nic nie pisze o sobie jest trochę nudno. Za dużo jeszcze gorzej chyba, że ktoś super pisze. Równowaga i umiar jest wskazany we wszystkim. A więzi blogowe są wcale nie mniejsze niż te w realu, ale jak polubić kogoś kto nic o sobie nie pisze? Można sama lubię kilka takich osób, choć może lubiłabym bardziej.....
Usuńlubię bardzo Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńBędę się zastanawiać. Jestem w kilku takich zrzeszeniach i przy ogromnej liczbie blogów to wszystko ginie w otchłani. Pomyślę...
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Karolino.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie tradycyjna miła dla oka uczta,a z niszczycielskimi zapędami to Ty jeszcze Grażynko poczekaj:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu a te niszczycielskie.....jasne, że poczekam.
UsuńCześć Grażynko! Ależ się miło Ciebie czytało a Twoje prace zachwycają jak zawsze. Oj zdolna kobitka z Ciebie pod każdym względem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Ewelinko za przemiłe słowa i odwiedziny. Zapraszam częściej.
Usuńajaj... aż oczy mi grają od Twojego dobra jakie pokazałaś...
OdpowiedzUsuńpoważnie... cudnie wykonałaś...
a karteczki... brak słów jakie są piękne...
pozdrowionka
Dzięki Joasiu...to taki zbiorek przeszłości.
UsuńJesteś absolutnie fantastyczna.! Zaglądam tu od dawna,ale jakoś odwagi nie miałam się wpisać.Jestem z pokolenia magnetofonów szpulowych i myślałam,że trochę w tym gronie nie pasuję...Ale co tam,jak skakać,to z wysoka.Więc odważyłam się wreszcie ,zaczęłam blogowanie i mam cichą nadzieję,że mnie przyjmiecie.
OdpowiedzUsuńTwoje pozytywne zakręcenie powinno być sprzedawane w aptece jako lekarstwo na smutki.
Prace cudne! Kradną serce i wprawiają mnie w stan całkowitej hipnozy. Dziękuję.
Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję serdecznie Nostalgio i cieszę się, że się, że się odezwałaś. Bloga twego widziałam jest uroczy zakręcony i pozytywny. Cudowny jest ten Twój ten cytat ze zdaniem: twoje pozytywne zakręcenie powinno.......itd. Pozwolisz mam nadzieję, że kiedyś zacytuję....
UsuńO nie tylko go nigdy nie kasuj, są tacy co wracają do początków.
OdpowiedzUsuńniesamowite prace :-) baaardzo klimatyczne, widać, ze wkładasz w nie mnóstwo serducha :-)
OdpowiedzUsuń