Przewrotna tegoroczna jesień spowodowała, że zwoje popadły mi w lekki letarg i nawet czekoladowe próby przekupstwa nie dały rady ich odpalić. Dlatego plany, zamiary i strategie podkuliły ogony
i udają, że ich nie ma albo, że nigdy się nie wykluły a wena uschła na pieprz wraz z jesienią. Być może to sprawka
ewolucji, która zaleca oszczędzać siły przed zimą na dokładkę o zgrozo
gromadzić tkankę tłuszczową wszak skomasowany atak czekoladowych kalorii
musi pozostawić jakiś ślad.
Pewnie za bardzo naciągam tę teorię tym bardziej, że póki, co zima obchodzi się z nami jak z jajem. Zwykle o tej porze już nie raz byliśmy sponiewierani przez aurę i osmagani deszczem, wiatrem, śniegiem, ale póki co to po blogu pohulał sobie wiatr.
Pewnie za bardzo naciągam tę teorię tym bardziej, że póki, co zima obchodzi się z nami jak z jajem. Zwykle o tej porze już nie raz byliśmy sponiewierani przez aurę i osmagani deszczem, wiatrem, śniegiem, ale póki co to po blogu pohulał sobie wiatr.
Zauważyłam jednak, że czas otępienia twórczego, czyli wywołany już do tablicy brak weny, który
zazwyczaj działa na wszystkich płaszczyznach począwszy od pracy, pisania, klejenia
pudełek a skończywszy na porannym naciąganiu skarpetek da radę przeżyć bez zbytniego napinania pośladków czy rwania włosów.
Jeśli wyrazi się wewnętrzną zgodę na to, że kryzys istnieje tak jak powietrze i przeminie kiedyś jak kiepski dzień w życiorysie to wena wróci jak bumerang albo niewierny kochanek na kacu. Te powroty bywają różne czasem niezauważalne a czasem z hukiem jak torpeda. Czaszka pęcznieje i należałoby ją schłodzić, bo zacznie dymić z przegrzania i znowu nie będzie żadnego pożytku.
Jeśli wyrazi się wewnętrzną zgodę na to, że kryzys istnieje tak jak powietrze i przeminie kiedyś jak kiepski dzień w życiorysie to wena wróci jak bumerang albo niewierny kochanek na kacu. Te powroty bywają różne czasem niezauważalne a czasem z hukiem jak torpeda. Czaszka pęcznieje i należałoby ją schłodzić, bo zacznie dymić z przegrzania i znowu nie będzie żadnego pożytku.
Jeśli zrobimy to bez przemocy wobec samych siebie np. bez poganiania czy rzygawki, że nic nam nie wychodzi a w ogóle to jesteśmy do bani to zgodnie z powiedzeniem, że im bardziej siebie lubisz tym lepiej
ci idzie a im lepiej ci idzie tym bardziej siebie lubisz zachowanie spokoju jak magnes przyciągnie powrót do normalności, czyli np. w moim
przypadku do totalnego nieładu. Potem wszystko będzie działać jak dobrze naoliwiona machina do następnego razu, bo w życiu muszą być dobre i złe chwile choćby dla rozróżnienia, która jest która.
Tym przydługim wstępem na temat weny łącznie z omówieniem warunków
meteorologicznych z ostatniego kwartału chciałam powiedzieć, że właśnie miałam taki
zastój na różnych polach działania a co większe zadania w dalszym ciągu leżą odłogiem.
No i żeby nie stać się maniaczką ozdabiania wyłącznie siedzisk statycznych i
bujanych wzięłam się za mniejsze i precyzyjniejsze rzeczy, bo bujanie raczej
precyzji nie służy.
Pierwsze pudełko ozdobiłam elementami do scrapbookingu, wydrukiem i napisami ze
słynnej serwetki z wielkim, czarnym motylem, w której podoba mi się wszystko
poza….wielkim, czarnym motylem w związku, z czym go tam nie ma.
Chyba wybitnie nieokiełznane są moje nieokiełznane myśli, bo jest to
bodajże czwarty notes, który zmontowałam żeby je w nim usidlić. Nie bardzo
pamiętam, co się stało z poprzednimi, ale przedostatni wygląda jak poniżej.
To oczywiście sprawka czworonogich wandali, które w ten sposób redukują frustracje związane z nieobecnością właścicieli. A może notes na nieokiełznane myśli powinien właśnie tak wyglądać?
To oczywiście sprawka czworonogich wandali, które w ten sposób redukują frustracje związane z nieobecnością właścicieli. A może notes na nieokiełznane myśli powinien właśnie tak wyglądać?
Żeby przegonić ciemność, która teraz jak upierdliwy cień
towarzyszy ludziom pracy rano i wieczorem ozdobiłam świeczkę, która od kilku lat
porażała nijakością. Natychmiast odpłaciła pięknym za nadobne rozświetlając otoczenie nieco przedwczesnym świątecznym klimatem i płomiennym blaskiem.
Na koniec za długa tuba, której jeszcze nie zdążyłam wykończyć na eleganckie papiery tak długa, że nie dało rady upchnąć jej w kadrze, więc tylko środkowy jej wycinek.
Na koniec za długa tuba, której jeszcze nie zdążyłam wykończyć na eleganckie papiery tak długa, że nie dało rady upchnąć jej w kadrze, więc tylko środkowy jej wycinek.
Wielkie absurdy nie są wymyślane przez tych, których rozum krząta się wokół spraw codziennych. Nic dziwnego zatem, że właśnie najintensywniejsi myśliciele bywali producentami największego głupstwa.
Witold Gombrowicz
Naopowiadałaś całe mnóstwo o niemocy, a tu tyle masz do pokazania,
OdpowiedzUsuńzresztą super drobiazgów, a najbardziej spodobała mi się tuba.
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej mocy :-)
Dziękuję serdecznie Magdo. Jak piszę, że niemoc kiedyś przemija i przeradza się w zapał.
UsuńTo ja popodziwiam sobie w ten długi,zimny i wietrzny listopadowy wieczór co tam sobie stworzyłaś ostatnio :)
OdpowiedzUsuńDzięki Marzeno mam nadzieję, że nie zasnęłaś.
UsuńO, tuba jest imponująca!
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie wolno się spinać, zmuszać i frustrować... wszak ma to dla nas być frajda, a nie mordęga. Wena przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie, byle głowa była jasna, a dusza lekka ;) No i odrobina czasu też by się przydała...
Ściskam ;)
No masz rację Iwonko, ale Tobie na razie ie w głowie takie bzdety jak ozdóbki i wena. Prawdziwa praca to jest to, Kozły, owce sama radość.
UsuńPudeło świetne! Mroczno-rozrywkowe powiedziałabym :) Fragmentów serwetki z motylem bez motyla bym się nie domyśliła, tak je wplątałaś w inszą inszość :)
OdpowiedzUsuńNotesy tez mi się podobają, oba! ;D
Taki efekt naturalnych nadgryzień ciężko byłoby uzyskać, lepiej chyba zostawić to specjalistom ;D
Świeczka już nie przeraża nijakością, wręcz przeciwnie... Przeraża kością? ;D Chyba lepiej przeraża jakością :) Albo jeszcze lepiej, zachwyca kością, tfu, jakością ;D
Ale oczko me spojrzało z zazdrością na doniczkę z koronkami, sama ja robiłaś, czy kupiona? A jak kupiona, to jak myślisz, jak on to zrobili? Czy jednak sama?
Oj ta doniczka to i mnie w oko wpadła, a pudełko bezwzględnie świetne ( rzeczonej serwetki nie znam, ale odszukam:) Jak zawsze jest co poczytać i pooglądać! Z weną tak jak napisałaś powraca i można to do wielu sytuacji życiowych porównać ( ta z kochankiem na kacu jest na sto....)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Śliczne prace :) Bardzo klimatyczne . Tuba idealna :) byłaby idealna na moje mapy i przekroje :D Brak weny w listopadowe wieczory towarzyszy i mi niestety. Po pracy mam ochotę wskoczyć pod kocyk z jakąś fajną ksiązką. Ale zbliża się okres przed świąteczny a ja go uwielbiam. I mam nadzieje ze listopad szybko minie :D Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńGrażynko piękna ta Twoja nie moc :) pudło śliczne a tuba powala na kolana .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Mag
Pocieszające jest to, ze nie tylko ja cierpię w tym ponurym, listopadowym okresie na brak weny i chęci wszelakich. Biurko zawalone półproduktami, które za nic nie chcą się wykończyć...
OdpowiedzUsuńAle poczekam cierpliwie, może i na mnie spłynie jak na Ciebie i zrobię takie cuda jak Twoje. Pudełko bardzo mi się podoba, fajnie poskładałaś elementy. A notesów nigdy nie za wiele. Ten misiowy nawet nieźle wygląda taki staroć jeden :))
Wspaniałe prace, w pudełkach się zakochałam....i takie cuda powstały z niemocy twórczej.... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa.
Pudełko jest moje! I niech koleżanka Dyźka go nie tyka, bo się z lekka wkurzyć mogę.
OdpowiedzUsuńMrocznie cudownie jest? Jest! No to wszystko jasne - moje. I wszystko w tym temacie.
I jeszcze Twoją przestrzeń biorę, znaczy teraz to już Moją przestrzeń.
I bardzo proszę o uwzględnienie powyższych, gdyby komuś jeszcze się zachciało coś z tego wziąć.
To tyle.
Dziękuję za uwagę :)
Droga Grażynko, mnie niedawno ogarnęła taka niemoc twórcza, że miesiącami nie mogłam zrobić nic... (tak mam po frezowaniu jaj zazwyczaj...;)
OdpowiedzUsuńi nic się na tą niemoc nie poradzi... ale Ty takie piękne prace pokazałaś w tym poście, że ja się o Twoją wenę nie martwię, jest cudne!
Pozdrawiam serdecznie!
Mnie ogarnęło wczoraj. To paskudne uczucie, że nic mi się nie chce, na nic nie mam siły i chcę tylko swojej kanapy na poddaszu. I przygnębia mnie myśl, że dziś poniedziałek i cały tydzień przede mną... Rany, już dawno nie miałam poniedziałkowego dołka. A może to jesienny dołek, bo i u nas ochłodziło się i mroźny wiatr dmie... Och, jabym chciała tych dymiących zwojów, żeby mnie ogrzały!
OdpowiedzUsuńTymczasem grzeję się przy Twojej świeczce, bo prześliczna wyszła, jak i pozostała Twoja twórczość:)
Żałuję notesu! Nie wiem jak Ciebie, ale mnie strasznie bolałoby takie potraktowanie mojej pracy i choć futrzaki są przekochane, to po takim czynie czułabym jednak sporą uazę do pupili.
Oby ostatni notes zachował na dłużej wszystkie myśli nieokiełznane:)
Przeczytałam ten post wczoraj w łóżku, na telefonie, późną nocą. Dzisiaj do niego wróciłam i chciałam napisać "dziękuję". Bardzo pozytywnie mnie nastroiłaś.Ja to raczej nerwus jestem i w gorącej wodzie kąpana dziewczyna, jak coś nie idzie to ze złością rzucam w kąt i nie wracam. Od jakiegoś czasu staram się inaczej... Jak nie idzie dzisiaj, to może jutro, a jak nie jutro to za tydzień, dwa... I wraca... Wena wraca! :) A prace jak zwykle rewelacyjne! Bardzo mi się podoba Twój styl! :)
OdpowiedzUsuńPudełko spodobało mi się szczególnie! Też ostatnio mam zastój straszny...mimo urlopu nie uknułam w zasadzie nic...przeleżałam, oglądając szwedzkie kryminały...nie będę się na siłę napinać. Masz rację. Minie :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam jak bardzo lubię czytać Twoje teksty i jeszcze lepiej oglądać pięknie ozdobione przedmioty :)
OdpowiedzUsuńCuda czarodziejko nastroju....
A ja zaniemówiłam i wiatr mi w głowie z wrażenia hula. Więc krótko: UWIELBIAM CIĘ, KOBIETO! :)
OdpowiedzUsuńUnos trabajos preciosos!!! bss
OdpowiedzUsuńMałgorzata Głowacka
OdpowiedzUsuńDziewczyno, co Ty masz w tej głowie...W dodatku, jak przelewasz to "na papier" to wychodzi równie ciekawie jak zrodziło się w głowie. I tego zazdroszczę. I prac też. ( Nie mylić z zawiścią.) Trwam w podziwie dla Twojej nieweny. A prace - ech, DOSKONAŁOŚĆ!!!
No kobieto! Kiedy wena opuszcza i tworzy się tyle pięknego to w sumie wcale jej nie potrzebujesz! W związku z tym problem znika i świat znów jest bez wad! Pozdrowionka ciepłe Dora!
OdpowiedzUsuńGrażynko, rozmiar Twojego talentu nie sposób ogarnąć, zawsze czymś pięknym zaskoczysz i nacieszysz oko i ucho i ducho:) Uwielbiam Cię czytać i oglądać. Promyczki!
OdpowiedzUsuńAż oczy się cieszą, jak się do Ciebie zagląda! Tyle piękności w jednym miejscu ;)
OdpowiedzUsuńWracam oglądać raz jeszcze
Pozdrawiam gorąco ;)
Byłam tu zyliard razy, ale tylko oko zapuszczałam, bo klawiatury mi się tykac nie chciało.
OdpowiedzUsuńTeraz to mam takie tyły, że aż wstyd.
Ale dzięki temu zaś se mogłam pudełko VIKOWE obejrzeć, i notesy OBA, no i świeczkę z tubą.
Zgrałaś to wszystko na pudełku tak jak tylko Ty potrafisz.
Na notesach się nie znam kompletnie, ale jedno wiem.
Chciałabym takie mieć. :D
Ale tuba mnie natchnęła, bo przecież u mnie stoją gołe, a nie muszą.
A bombeczki to Pani zdobisz? ;)