Niestety budzik mimo nieudolnych prób wypatroszenia i
przerobienia go na atrapę zadzwonił bez żadnych skrupułów, a ponieważ Nowy Rok jak
przystało na nieopierzonego żółtodzioba nie zdążył pewnie jeszcze większości z
nas namieszać w życiorysie to dalej tkwię jedną nogą w czasie świąteczno-noworocznym.
Ale jak w nim nie tkwić, kiedy przez tyle dni można było do późnego popołudnia straszyć męża brakiem makijażu beztrosko gromadząc kolejne warstwy tkanki tłuszczowej albo iść do lasu w polarowej piżamce w różowe świnki nie gorsząc tym nikogo.
Ale jak w nim nie tkwić, kiedy przez tyle dni można było do późnego popołudnia straszyć męża brakiem makijażu beztrosko gromadząc kolejne warstwy tkanki tłuszczowej albo iść do lasu w polarowej piżamce w różowe świnki nie gorsząc tym nikogo.
Jednak przełom roku to dobry moment by pomyśleć o planach,
które są jeszcze możliwe do zrealizowania i o takich, których czas przeminął,
choć mówienie, że na cokolwiek minął czas jest obecnie bardzo passe. Poziom
ułomności czy wiek to bariery, które z hukiem zacierają się w dzisiejszym
świecie, co u mnie natychmiast wywołuje refleksję nad ilością ułomności w
mojej normalności?
Wszak weszliśmy w erę biegających stulatków, osiemdziesięcioletnich zdobywców Himalajów, nastoletnich pogromców biegunów, niewidomych maratończyków, czy sparaliżowanych astrofizyków, którzy ze swoich wózków inwalidzkich albo pchają ludzkość w stronę gwiazd, albo wciągają ją w najbardziej zapadłe dziury wszechświata.
I mimo, że wcale nie mają takiego zamiaru zawstydzają zwykłego zjadacza chleba, bo w tych przypadkach nie chodzi już o „pospolitą” nadkompensację, czyli starania by dorównać innym, ale mając znacznie gorsze warunki o przewyższenie „średniaków”, czyli o giga kompensację.
Jak widać ekstremalnie kontrastowy staje nam się świat, bo ludzkość albo popada w e-zależności siedząc i tyjąc przed życiodajnymi gadżetami, albo niepozorni lub wręcz ułomni mocarze zrzucają z piedestału kolejne rekordy deklasując wyimaginowanych supermenów, że żadna dotychczasowa choćby i najsprawniejsza propaganda sukcesu nie mogłaby przewidzieć takiej zuchwałości.
Żeby definitywnie zakończyć świąteczno-noworoczny temat dzisiejsze wywody przeplatałam przerobionym pudełkiem po prezentach, w którym upchnę kolejne akcesoria dekupażowe tylko nie szukajcie na nim ani symetrii, ani perfekcji, bo ich tam nie znajdziecie a wszystko odbywało się oczywiście przy asyście Maryśki, która natychmiast zainstalowała się w jego wnętrzu.
Poza tym kartka z górnolotnymi hasłami oraz etui, na którym decoupage z pewnością nie jest zbyt wypasiony, ale za to z jak słodkimi, spękanymi pupami aniołów.
Nie dłubanie przy bombkach, zastawiony stół czy sylwestrowy atak fajerwerków,
ale spacer po lesie będzie dla mnie najmilszym wspomnieniem po tym jak uruchamiał
się nam ten Nowy 2015-sty Rok. Jak widać nie zabrakło też ww. różowych świnek.
Kiedyś, gdzieś pisałam, że ruszyć ma platforma z bazą wiedzy Kenis.pl z
podziałem na poszczególne kategorie wiekowe i ruszyła. Zawiera sporo świetnie
uporządkowanej i przystępnie podanej wiedzy zwłaszcza dla młodzieży, ale
dinozaury proszą o więcej choćby z racji wieku i gabarytów.
Nie znam formuły na
odniesienie sukcesu, ale znam formułę na odniesienie porażki: staraj się
zadowolić wszystkich.
Bayard
Swope
Chętnie kupiłabym Twoją książkę. Nie myślałaś by kiedyś coś napisać? Z zapartym tchem czytałabym nawet pamiętniki! Jeśli chodzi o prace deku - to jak zawsze piękne, mnie osobiście powalające na kolana!
OdpowiedzUsuńMyślę czasami Mirelko kiedy piszecie mi takie komentarze i nawet mój największy krytykant mąż mówi, że nieźle piszę, ale to nie jest łatwe. Co innego krótki blogowy felieton a co innego książka, ale myślę dość intensywnie to prawda. Dziękuję za te słowa wszak to dzięki takim komentarzom zaczęłam myśleć.
UsuńPiszesz najfajniejsze teksty z pośród blogów , które regularnie odwiedzam od ponad roku :):) prace swietne jak zwykle , pupcie aniołków- racja słodko wyglądają takie spękane :):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Anetko to duży komplement i nie wiem czy to pisanie mnie bardziej nie cieszy.....
UsuńSama prawda w Twoim noworocznym tekście... nie ma granic ni kordonów, niemożliwe stało się możliwe i trzeba nadążać, wyglądać młodo, ubierać się kolorowo, nie wolno mówić "mnie to już nie dotyczy" i myśleć "mnie to już niepotrzebne"...
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze!!!
Chociaż początek roku dał nam bardzo popalić... i świąteczne rozleniwienie szlag trafił... to, do licha, trzeba pchać ten wózek do przodu z pieśnią na ustach (tak jak nam w młodości wpajano, tyle że zgoła inaczej) ;-))
Maryśka w pudle wymiata, wybacz ;-D
Dzięki Iwonko i cieszę się że doszłaś do siebie a moje słowa, że Nowy rok jeszcze nie zdążył narozrabiać akurat w Twoim przypadku są jak kulą w płot.
UsuńOj, tak, tak....
OdpowiedzUsuńSię zadumałam...
U mnie powrót do pracy błyskawicznie zerwał związek z czasem świąteczno-noworocznym, mam wrażenie, że go nigdy nie było, albo przytrafił się komuś zupełnie innemu. Znów Codzienność. Ale w gruncie rzeczy ją lubię, bo ma pewien uspokajający rytm i znów wszystko gra jak w zegarku;)
Co do Maryśki... Ci, co twierdzą, że koty to samotnicy i nie potrzebują człowieka, zapewne nigdy kota nie mieli; nasz Maniuś też zawsze w pobliżu. I też taki ciekawski:) Nie dekupażowałam przy nim żadnej większej rzeczy, ale jestem pewna, że gdybym to robiła, to też pierwszy musiałby ją przetestetować;)
Piękne są Twoje prace, takie z duszą, a zdjęcia lasu o wschodzie słońca bardzo klimatyczne:)
Dziękuję Renato może lubię swoją duszę, choć nie zawsze a koty trudno rozgryźć i to cały ich urok. W lesie zawsze jest cudnie gdzie by oko nie przyłożyć.
UsuńQue bonitos trabajos, las fotos preciosas!!!! besos
OdpowiedzUsuńJak zawsze dziękuję za przemiłe słowa. Pozdrawiam i zapraszam.
UsuńJak pięknie ujęłaś ten świąteczno-noworoczny czas... Ja co prawda w piżamce po lesie nie paradowałam, ale w poplamionych farbą getrach mi się zdarzyło, mam nadzieję, że też nikogo nie zgorszyłam :) Piękne pudełka, a to krzesło co jednemu służy za podstawkę nieziemskie!
OdpowiedzUsuńDzięki Edytko piżamy nikt nie widział to raczej moja świadomość, że mogę sobie na to pozwolic dobrze na mnie wpływa a jak chodzę po podwórku to tylko sąsiadom współczuć. Krzesło to stara bajka, ale cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńWpadłam dziś do Ciebie Grażynko w odwiedziny, licząc na porządną dawkę humoru połączonego z twórczym zapałem i (jak zawsze) nie zawiodłam się. :) Szczególnie przypadły mi do gustu spękane pupy słodkich aniołków... Hm... biedne aniołki, chyba mają problem z siedzeniem... :)))))
OdpowiedzUsuńUścisków serdecznych moc Grażynko posyłam w kierunku Twym. :)
Oj Kasiu boję się, że kiedyś ktoś napisze, że zacznę smęcić a rzeczywiście nie pomyślałam, że anioły nieco okaleczyłam. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńGrażynko , musisz spisać te wszystkie myśli , które wylewają się z ciebie a palce pewnie nie nadążają pisać ..... kupiłabym bez zastanowienia myśli , pamiętniki ( jak wolisz ) , tak się czyta wspaniale ;D
OdpowiedzUsuńLiczyłam wszakże na choćby rąbek świnkowych deseni.... , nic z tego nie doczekałam się !
Pozostała jedynie kontemplacja światła w zacienionym lesie :)
Marto myśli czasem się wylewają a czasem nic nie chce się wykluć normalna rzecz, ale staram się a jeśli sie dobrze przyjrzysz przedostatniemu zdjęciu to zobaczysz...maleńką świnkę.
UsuńMiło się Ciebie czyta, a prace jak zwykle świetne. Kociak pomocnik uroczy, ja mam trójkę takich pomocników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dużo mądrych rzeczy, kochana. Sensownie piszesz, jak zwykle zresztą. Muszę przyznać, że jestem wielką zwolenniczką "nigdy nie jest za późno". I jeszcze "możesz robić wszystko, chyba że nie chcesz".
OdpowiedzUsuńNo i pięknie oczywiście, zwłaszcza te pupy anielskie.:) :) :) Buziaki.:)
Cudne pudło :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się co mnie tu bardziej ciągnie - czy Szara jedynaczka, mieszkanka czerepu mego, żeby ucztę literacką odprawiać, czy Duszna Dusza, mieszkanka mego serca, żeby oczy pięknotą napawać...i nie wiem.
OdpowiedzUsuńZapewne obie pospołu, bo i jedna i druga ma używanie. I to nie tylko wieczorową porą.
Lubię tu być.
To pewne jak podatki i jak to, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...
I to, że każdy może latać. Pełną parą... :)
Samych zielonych dni, Mickiewiczowska :), samych zielonych Ci życzę!
Zaglądając do ciebie trudno nie popaść w refleksje, uwielbiam te chwile kiedy się tu zatrzymuje. Pozdrawiam cieplutko w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńWydawać by się mogło, że pupa + okulary to pewna katastrofa. :D
OdpowiedzUsuńAle w Twoim wydaniu to tylko o pięknie może być mowa.
Pudło nawet pomimo braku symetrii jest świetne.
A może właśnie dlatego, że TAKIE a nie inne...?
Jak patrzę na foty Twojego lasu to wcale się nie dziwię, że lubisz w nim spacerować.
Pięknie się tam masz!
A ja myślałam ze to nowa chata dla Maryśki jak zobaczyłam to oko w tej szparze :)) pudełko wygląda super :) Zgadzam się z poprzedniczkami lubię tu zaglądać i nie tylko oglądać, wpisy czyta się jednym tchem, na wydechu ... książka to super pomysł do tego zdjęcia tych piękności sama bym taką kupiła :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc... nie przepadam za symetrią chociaż czasem mi wychodzi... świetne prace ! jak zawsze...
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć las pod nosem i biegać sobie gdzie chcę i kiedy chcę lub w czym chcę.Tymczasem mam las betonu dookoła.Cóż taki mój wybór.Chociaż na samo osiedle nie narzekam,bo przyrody dookoła trochę mam:)Moja koleżanka swego czasu biegała na poranne spacery z psem w różowej piżamie w białe obłoczki.Serio.Gorsząc przy tym wszystkie okoliczne "moherowe" damy z pieskami:) Z tą różnicą tylko,że ona mieszkała w mieście:Prace podziwiam i wzdycham:) Kartka się mi podoba z tą uroczą wiedźmusią.
OdpowiedzUsuń... bo w dzisiejszych czasach wychodzi na to, że najtragiczniejsze, co może człowieka spotkać, to być podobnym do innych i nie odnieść sukcesu:-))))
OdpowiedzUsuńPudełka, amorkowe pupy i inne inności, oraz oczywiście zadziorny kot!, piękne po całości i w szczegółach:-)
Popieram wszystkie moje poprzedniczki. Jestem zachwycona Twoimi tekstami, bardzo chętnie i z upodobaniem zawsze je czytam. Prace również oryginalne i bardzo klimatyczne.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zawsze Cię odwiedzam. Wszystkiego wymarzonego życzę Wam w nowym roku.
Koniecznie musisz pomyśleć o tej książce !!!!!!!
Pozdrawiam serdecznie.
Cudowne prace!
OdpowiedzUsuńZapraszam do udziału w mojej zabawie! Do wygrania wspaniałe kolczyki! :)
http://handmade-gaba.blogspot.com/2015/01/125-post-porownawczy-candy.html
Grazynko, zachwycilas mnie zarowno swoimi tekstami jak i swoimi niesamowitymi pracami. Czekam z niecierpliwoscia na kazdy twoj nowy wpis.
OdpowiedzUsuńΠραγματικα υπεροχο μπραβο σας!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMasz olbrzymi talent, twoje prace są cudowne
OdpowiedzUsuń