Są takie dni, kiedy można powoli otworzyć lekko opuchnięte powieki po średnio przespanej nocy i bez pośpiechu związanego z pogonią za chlebem udać się do kuchni by palec majestatycznie kliknął na prztyczek czajnika a potem z gorącą, pachnącą kawą udać się w drogę powrotną do ciepłego jeszcze łóżka z wyrzutem zerkając w okno na tysiące niczemu niewinnych przecież kropel deszczu, zadając sobie pytanie czy jutro też będzie im się tak chciało? Można nie wsłuchiwać się kurczowo w ciepłe głosy trójkowych reporterów obwieszczających aktualny czas oszczędzając tym samym kilka milisekund na odwrócenie głowy i obrzucenie zawsze tak samo zdumionym wzrokiem zegarka, bo można zupełnie spokojnie zatopić się w myślach o tym jak wiele udało się wczoraj załatwić ważnych, przykrych czy też zupełnie głupich, urzędowych spraw. Potem w lekko opuchnięte powieki po średnio przespanej nocy wklepać żel ze świetlikiem, zrobić makijaż, który nie ma misji zauroczenia kogokolwiek i wybrawszy t-shirt i dżinsy zamiast urzędowego mundurka pojechać na drobne zakupy typu apaszka, torebka, parasolka. W drodze powrotnej zajrzeć do dawno nieodwiedzanej knajpki w stylu shabby shic i wchłonąć szarlotkę z lodami mając gdzieś ilość kalorii przypadających na jej centymetr kwadratowy. Wróciwszy do domu, odespać te kilka godzin po średnio przespanej nocy oraz przygotować mało uroczysty obiad z jajecznicy i chlebowego palucha.
Są takie dni kiedy wieczorem idzie się spać z nadzieją, że ta noc też będzie przynajmniej średnio dobrze przespana a rano niebo uwolnione zostanie od tysięcy niczemu niewinnych przecież kropel deszczu.
Lubię takie leniwie i spokojne dni, kiedy pod ręką zawsze znajdzie się chwila na oswojenie się z nowymi problemami, przeszeregowanie ich a po negocjacjach z własnym niezaprzęgniętym do codziennej gonitwy umysłem udaje się wyprzeć za marginesy logiki te sztucznie stworzone przez własne demony. Jednak ten dzień nie miał na to żadnych szans i tylko pozornie był leniwy i spokojny, bo zakupiona apaszka, torebka, parasolka były kruczo czarne a następny dzień, który przepięknie zdołał wyzwolić się od niczemu niewinnych przecież kropel deszczu był dniem pożegnania z bardzo bliską osobą, która nigdy nie widziała, co ja tutaj wyczyniam. Może teraz.
Mimochodem wyszedł mi czarny ten komplet.
Są takie dni kiedy wieczorem idzie się spać z nadzieją, że ta noc też będzie przynajmniej średnio dobrze przespana a rano niebo uwolnione zostanie od tysięcy niczemu niewinnych przecież kropel deszczu.
Lubię takie leniwie i spokojne dni, kiedy pod ręką zawsze znajdzie się chwila na oswojenie się z nowymi problemami, przeszeregowanie ich a po negocjacjach z własnym niezaprzęgniętym do codziennej gonitwy umysłem udaje się wyprzeć za marginesy logiki te sztucznie stworzone przez własne demony. Jednak ten dzień nie miał na to żadnych szans i tylko pozornie był leniwy i spokojny, bo zakupiona apaszka, torebka, parasolka były kruczo czarne a następny dzień, który przepięknie zdołał wyzwolić się od niczemu niewinnych przecież kropel deszczu był dniem pożegnania z bardzo bliską osobą, która nigdy nie widziała, co ja tutaj wyczyniam. Może teraz.
Mimochodem wyszedł mi czarny ten komplet.
Nie płacz, że coś się skończyło tylko uśmiechaj się, że ci się przytrafiło.
Nie da się uniknąć średnio przespanych nocy i sięgania po czarne dodatki, żeby kogoś pożegnać...
OdpowiedzUsuńDobrze jednak, że opatrzyłaś ten post takim, a nie innym tytułem...
Pozdrawiam bardzo ciepło.
Grażynko kochana prace więcej niż piękne. Dla mnie wspaniałe.
OdpowiedzUsuńTo pierwsza myśl, która zabłysła gdy tu weszłam.
Dzień pożegnania z bliską osobą zabrzmiał już złowieszczo. Jednak po przeczytaniu całości jeszcze raz, Ciebie przytulam serdecznie a kraczący parasol niech spać nie zabrania, bo jak napisałaś ważne są tylko te dni, które jeszcze przed nami...
Buziolce :***
Ściskam Cię mocno...............
OdpowiedzUsuńGrażynko kochana, smutno dziś u Ciebie... ale tak już się życie plecie... 3maj się dzielnie, uściski przesyłam!
OdpowiedzUsuńPrace piękne jak zawsze!
Grażynko, bardzo mi przykro... Dla bliskich chce się, by wszystkie dni były jasne i pogodne, ale niestety, od czarnych chmur i pożegnań nie sposób się w życiu obejść... Nie każdy też potrafi zmierzyć się z nimi z takim wewnętrznym spokojem. Naprawdę podziwiam. Dziś nie tylko Twoją twórczość. Pięknie o tym napisałaś.
OdpowiedzUsuńŚciska i współczuje ,,
OdpowiedzUsuńściskam mocno
OdpowiedzUsuńwazny jest kazdy dzień spędzony z bliską osoba , by potem móc pamietać i wspominać...
"nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych..."
OdpowiedzUsuńściskam mocno!
Wszystkie dni są ważne, i te z czernią w tle, te nieśpieszne i pełne refleksji, dni pożegnań... wszystkie składają się na mozaikę życia i sprawiają, że jesteśmy tu i teraz. Dzięki dniom, które były, mamy dnie które nadejdą.
OdpowiedzUsuńCudowne motto, Grażynko, piękne choć smutkiem przejmujące wytwory rąk Twoich... a co przyniesie nowy dzień? Pamięć i nadzieję.
Ściskam Cię czule;)
Tak się jakoś to życie plecie..dokąd, dlaczego..czarny też ładny...piękne prace. Słońce wschodzi - dla Ciebie - Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńAch ta czarna butelka...piękna, mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
nadal nie mam natchnienia... chyba się zasuszyłam pod wpływem pogody
OdpowiedzUsuńśliczne prace
Pomimo smutku i czerni pięknie dziś u Ciebie... Niechaj wspomnienia dobrych chwil przeżytych wspólnie z pożegnaną osobą rozjaśnią Twoje osobiste niebo, tak jak słońce przegania czarne burzowe chmury.
OdpowiedzUsuńMyślami jetem z Tobą...
Pięknie opisałaś ten smutny czas.......
OdpowiedzUsuńPożegnanie piękne jak również Twoje prace.
OdpowiedzUsuńZadumana nad treścią pomilczę jeszcze chwilę...
OdpowiedzUsuńależ się rozczytałam............rozczuliłam..............
OdpowiedzUsuńSą dni pełne deszczu bo niebo z nami płacze ale i dni słoneczne.Musimy to przeżyć. Po deszczu zawsze przychodzi słońce. POzdrawiam.
OdpowiedzUsuńłezka się w oku kręci, na takie chwile człowiek nigdy nie jest gotowy...
OdpowiedzUsuńPiękne pożegnanie, piękne słowa, prace niepowtarzalne...
OdpowiedzUsuńbardzo smutny ale piękny wpis... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. Czasem dobrze jak niebo płacze razem z nami, bo te "niczemu niewinne przecież krople deszczu", mogą spełnić rolę terapeutyczną, byle tylko nie za często musiały ją pełnić...
OdpowiedzUsuńGraszynko, pięknie to napisałaś ..., przykro mi tylko że pisałaś o smutnych przeżyciach. Twoje praca jak zwykle są wyjątkowo piękne. Pozdrawiam Cię cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńTak, są takie dni....Ty te dni opisałaś niezwykle (hmmmm co znaczy niezwykle? Niezwykle głęboko, niezwykle pięknie, niezwykle smutno, niezwykle sentymentalnie....).....potem nadchodzą inne dni, też niezwykłe.....i tak do końca. Dzień za dniem jest niezwykły. A po każdym z nich pozostaje coś niezwykłego - tak jak Twoje prace. Składam wyrazy współczucia ..... Izabela z deco-szuflada
OdpowiedzUsuń