piątek, 30 sierpnia 2013

Świat sepii i świat kotów, czyli o przeplataniu i przemijaniu światów



Już gdzieś, kiedyś zanudzałam, że niektóre kolory lubię bardzo, inne trochę a jeszcze innych wcale a nawet w swojej gorliwości załączyłam jakiś dziwny raport kolorystyczny. Że niby turkus lubię niespecjalnie, choć uległam modzie i coś tam zmontowałam w tym kolorze, że niebieski średnio, ale też coś zmontowałam, ale już z czerwieni to mam w domu tylko pomidory. 

 



Jednak, jeśli chodzi o sepie tych kolorów to zupełnie inna bajka a na dowód wykorzystałam motyw tego niby zdezelowanego, samochodu, którym okleiłam tacę i kilka podkładek, a który powalił mnie od pierwszego wejrzenia tym swoim głębokim, poranionym turkusem, co jednak  nie przeszkadzało mi bezlitośnie dołożyć mu jeszcze ran przecieranych i chlapanych.



Chustecznik z jednym z moich ulubionych obrazów włoskiego malarza Julio Romano i być może nie przystoi tak wspaniałe dzieła na chustecznikach nalepiać, ale dramatyzm w tym szalonym tańcu tak bardzo mnie porusza, że nie zostaje mi nic innego jak po kolejne chusteczki sięgać.



Serducho w niebieskich sepiach, które tak bardzo zauroczyły mnie u naszej koleżanki z bloga http://www.astrolabiumart.pl że pozazdrościłam i postanowiłam też coś zmalować w ten deseń jednak jeszcze kilka lat nauki wydaje się być niezbędne.



A na zakończenie tradycyjnie już kartki.



Miałam, co prawda nie rwać już szat na łamach bloga, ale wydarzenia ścigają się między sobą jak na szalonej karuzeli a żel na opuchnięte powieki powinien być suplementem do mojej codzienności i to najlepiej w beczkach. Okazuje się, że nie ma już potrzeby szukać nowego właściciela dla Marysi z poprzedniego posta, bo odszedł od nas dramatyczne mój ukochany kot Roman i jest to trzecie pożegnanie w tym roku.

Pamiętam dzień kiedy panie z TOZ-U przytargały pudło z biało-rudym diabełkiem, który jak huragan katrina przetoczył się przez wszystkie pokoje, potrącając to, co stanęło mu na drodze i tak mu zostało tzw. ruchliwa upierdliwość zwana naukowo nadpobudliwością psychoruchową. Potem wskoczył na stolik i mnie pocałował wzbudzając powszechny aplauz i to też mu zostało, bo dzień bez pocałunku był dla nas dniem straconym wszak byłam jego sprzątaczką, drapaczką i opatrywaczką ran bitewnych.
Kiedy w rozmowie telefonicznej pani z TOZ-u wyczuła moje nim zmęczenie zaproponowała wymianę na spokojniejszy egzemplarz, ale wymiana kota w worku na kolejnego kota w worku to bezsens poza tym jak to wymienić? Dzieci też można?
 
Uwielbiał lokować swe ciało w środku majdanu z farb i lakierów, co doprowadzało mnie do pasji, ale mąż obserwując nasz związek tłumaczył, że to z miłości, bo on  kocha wszystko, czego dotykam. I tak toczyliśmy wspólny żywot albo pod górkę, albo z górki na pazurki do momentu, kiedy to w pogoni za ciszą przeprowadziliśmy się do domu pod lasem, gdzie zmienił się w niezależnego ważniaka  i zaczął mieć własne życie, które zresztą go zabiło.
A ponieważ ziemia dalej toczy swój garb uroczy jak śpiewa Stare Dobre Małżeństwo Nutelka zyskała jego miejsce na łóżku, Marysia zyskała nowy dom tylko moje miejsce w sercu nie wiem, kiedy się zabliźni i chętnie wróciłabym do czasów, kiedy jego ADHD było na najwyższych obrotach i była bym przeszczęśliwa gdybym się mogła na niego zezłościć jak za dawnych lat. 

 

Drzwi zostały zamknięte, czyli ostanie zdjęcia Romana.


Kolejne drzwi się otworzyły, czyli pierwsze zdjęcia Marysi. Niestety nie całuje tak jak Roman w końcu jesteśmy tej samej płci i mam nadzieję, że kiedyś będę patrzeć na te jej pierwsze dni z nami  i wspominać ją tak jak teraz wspominam Romana, bo na razie widzę tylko biało-czarnego diabełka.

Zwykle w tym miejscu i o tej porze miewałam głupawkę przedurlopową tym razem jest ona poniżej normy, bo krok po kroczku najpiękniejszy w całym roczku idzie nasz czas i jakoś uda mi się lepiej lub gorzej wylizać rany i z hukiem wykurzyć smutki i tęsknoty, a ponieważ środki komunikacji się zapełniły, więc kolejny raz unikniemy zgiełku, upały się skończyły, czyli unikniemy maltretowania ciał żarem a jak zwykle dzikie i zadumane Bieszczady tkwią w tym swoim dzikim zadumaniu, więc po raz kolejny nie uda nam się uciec przed ciszą i spokojem. 

30 komentarzy:

  1. też nie przepadam za turkusem ale... akurat w Twoich pracach ładnie się prezentuje...
    tak żal mi Romana...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi z powodu straty Romana...
    A ten sepiowany i "bezlitośnie" poprzecierany turkus to wyszedł Ci rewelacyjnie! I zupełnie nie rozumiem Twoich zastrzeżeń, jeśli chodzi o postarzone niebieskie serducho - dla mnie wygląda pięknie! Życzę spokojnego wypoczynku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Szkoda,że potrafię tak postarzać....

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne prace, komplet z busem przepiękny, zakochałam się, kiedy ja się nauczę tak dodawać lat przedmiotom...?
    Trudno się żegnać z przyjaciółmi... u mnie wciąż kocie zmiany wart, przychodzą, odchodzą, ale każdego żal.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro mi z powodu Romana,to w końcu członek stada,mam nadzieję,że Marysia osłodzi troszkę smutek...Duszę masz wrażliwą,co widać po pracach,turkus w Twoim wydaniu cudowny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam te Twoje sepie...U mnie kolorki też okazyjnie, jako dodatki, ale ten turkusik chwyta za serce:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię klimat Twoich prac, nie wiem skąd czerpać takie motywy ale to świetne. Urlop przede mną i za wszelką cenę, chcemy uniknąć tłoku i nie możemy zostawić na długo naszego kota. Staruszek bardzo za nami tęskni.
    Smutno po rozstaniu ze zwierzakiem, który był domownikiem.
    Nowa kotka wynagrodzi i pozwoli inaczej myśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie wygląda ten turkus w sepii !!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi z powodu Romana.. Mam nadzieje, ze pozostala dwojka czworonoznych przyjaciol oslodzi troche smutek.. Turkus w sepii wyglada pieknie! Krzeslo z poprzedniego posta jest cudne:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja lubię te Twoje kolorowe "wybryki"... czasem trzeba troszkę wyskoczyć poza wydeptaną ścieżkę. A to stare auta ma jakiś taki kubański klimacik, cudo!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Prace rewelacyjne, nie umiem wybrać, która ładniejsza. Chustecznik bardzo klimatyczny, taki magiczny.
    Przykro mi z powodu Romana, mam duże stado( 3 koty i psa ), rozpieszczam je okrutnie, a one pięknie się za to odwdzięczają.
    Pozdrawiam Iza

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja lubię to Twoje pisanie, o czymś ono zwykle jest i nigdy mi nie umyka, więc oprócz tej miłości do sepii, głaszczę Cie po głowie za miłość do swojego kota, tego który odszedł i tego co sobie Ciebie wybrał, bo wbrew wszelkim opiniom to nie my wybieramy koty tylko one nas. Taki los Twoje smutki, Twoje radości. Pozdrawiam i nie zarzekaj się że nie lubisz innych kolorów, to tylko kwestia nastoju:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Cóż rzec... odejście kochanego czworonoga zawsze smuci. Mam jednak nadzieję, że szybko odnajdziesz radość z Marysi (choć całować jak Roman nie będzie) i że porządnie wypoczniesz na urlopie. Uścisków moc przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Grażynko, jejku... jak to będzie bez Romana?... ale być musi.
    Ja wiem, i Ty wiesz, że ta rana w sercu się w końcu zabliźni, tylko czasu trzeba i... uczucia od tego następnego w kolejce do serca zwierzaczka, który miał szczęście i już zdobył ten przyczółek ;)
    A turkusy lubię bardzo, ale najbardziej takie sponiewierane i spłowiałe, jak u Ciebie teraz. Bardzo ładne.
    Ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurcze jesteś mistrzynią kolorów mimo, że stosujesz je tak oszczędnie!!! Pogdlądam, podgladam i podejrzeć nie umiem, jak to robisz, te przeciery, drapania i chlapania są cudne. Szkoda mi Romana, ale tak to już jest ze zwierzakami...szczególnie, jak swobodnie poruszają się poza domem, wtedy nie zawsze dożywają starości. Wiem ile uczucia przelewam na tego mojego smrodka, Mopka i byle sraczka a już się o niego martwię, jak o dziecko normalnie....

    Buziaczki i udanego urlopu:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Byłam tu już wczoraj - z drżeniem serca ;) - oczy napaść i z ulgą wieelką(!) stwierdzam, że zupełnie niepotrzebnie mi to serce drżało, zupełnie niepotrzebnie, bo znowu jestem zachwycona :)Twoim vintage i spokojnie mogę te oczy paść aż do samego wypęku...
    A te turkuso-niebiesko-zieloności maja coś w sobie, nie? Pewnie, że mają - wystarczy zerknąć, co jeszcze raz właśnie uczyniłam, na Twoje serducho i podkładki (piękna porcelana tak à propos :)).
    Chustecznik ze świecznikiem tworzy bardzo dostojną parę - brąz cudny, a motyw - wiadomo, jeszcze cudniejszy, a kartki? no te, to kontemplowałam dobry kwadrans... zauroczyły mnie mnie na amen:)
    Pozdrawiam z Posen i życzę Ci danego urlopu, i spokoju...
    Bardzo mi żal Romana...

    Aha, byłabym zapomniała - to kto od kogo uczyć się ma, to sprawa wielce dyskusyjna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam Grażynko Twoje prace, mają "stare dusze".
    Współczuję pożegnania......Jakoś krążą te dni ostatnie wokół mnie też.
    Ściskam Cię mocno i życzę, abyś odpoczęła i cieszyła się chwilą.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ogromnie współczuję odejścia Kocia. A prace piękne, z charakterem. Turkusy - intrygujące, wibrujące jak silnik starego busa..

    OdpowiedzUsuń
  19. Twoim karteczkom zawsze w całości i na dodatek łatwo daję się uwieść, te dzisiejsze nie są wyjątkiem...
    Romana szkoda... był częścią naszego wirtualnego świata, a Twojego prawdziwego więc rozumiem i bardzo współczuję straty...
    Turkusy w odcieniu szmaragdu są cudne, aż oczu oderwać nie można.
    Udanego urlopu! I oczywiście podtrzymuję zaproszenie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pięknie to opisałaś,choć smutno,takie życie.
    Cudne te Twoje artystyczne działania, trudno wybrać to naj.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  21. Pierwszy raz jestem u Ciebie. Świetnie piszesz! Bardzo współczuję z powodu straty.. Oby Marysia była pociechą i futerkiem na otarcie łez. Bardzo podobają mi się Twoje wytwory! Serduszko mnie zauroczyło!:) Eh, może kiedyś coś się wymienimy?:) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  22. Te turkusowe podkładki mają wyjątkowy urok może dlatego że nie są takie "słodkie". Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepiękne są Twoje prace.

    Uwiodły mnie podkładki a zwłaszcza zdjęcie na nich :)

    Chustecznik jest też bardzo ciekawy, obraz świetnie w całość wkomponowany :)

    OdpowiedzUsuń
  24. przykro mi z powodu Romana, ja też mam kicię...
    bardzo podobają mi się twoje kartki :) są fantastyczne :)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  25. Zajrzałam, bo mój decu też odbywa się wieczorową pora, gdy to moje małe czteroletnie szczęście w końcu pójdzie spać. Myślałam, że widziałam już najpiękniejsze rzeczy, ale to co pokazałaś powaliło mnie z nóg. Chyba schowam moje zabawki, bo gdzie Ty a gdzie ja... Cudne cudeńka robisz... wszystko jest takie dopieszczone i idealne.
    Jestem zauroczona! Będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Komplecik turkusowy jest wspaniały. Grafika obłędna. Opowieść o twoich zwierzaczkach wzruszyła mnie. Jestem "mamą" dwóch kotów (rotacyjnie czasami trzech) i psa więc takie opowieści są mi bardzo bliskie. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  27. ten motyw na podkładkach cudny!moj maz był by takim wprost zachwycony. Swietne rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  28. Grażynko, napisałam maila w sprawie wymianki, doszedł? czekam aż coś skrobniesz w odpowiedzi:) pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Myślę, że z turkusów wróciłaś na tarczy, mi to się jeszcze nie udało :)
    Przyjemnie popatrzeć na wszystkie twoje prace, muszę przyznać, że wkładam je sobie do osobnego folderu inspiracji :) Z powyższych prac najbardziej urzekła mnie kartka z guzikiem i kokardką, pięknie zestawiłaś faktury, kolory, niby w podobnej tonacji, a wydaje się bardzo kolorowa dzięki niuansom :)

    OdpowiedzUsuń